Bilans Jana Błachowicza w UFC to 9 zwycięstw i 5 porażek. Zgodnie z szacunkowymi wyliczeniami serwisu "MMA Manifesto" na wszystkich walkach Polak zarobił aż 1 222 500 dolarów, co po aktualnym przeliczeniu daje kwotę prawie 4,8 mln złotych!
Wyliczenia obejmują gwarantowane zapłaty za walki, ewentualne bonusy za zwycięstwa oraz efektowne występy i wypłaty od sponsorów UFC. Pod uwagę nie są za to brane premie ze sprzedanych transmisji PPV.
Zgodnie z zestawieniem za pierwszą walkę w UFC Błachowicz zarobił 47 tys. dolarów - otrzymał gwarantowane 32 tys. plus 15 tys. za pokonanie Igora Latifiego. Najmniej Polak dostał po przegranym pojedynku z Jimim Manuwą w jego drugiej walce dla organizacji Dany White'a - 34 tys. dolarów.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce". Chalidow o bójce. "Rzuciło się na mnie jedenastu. Trzech znokautowałem"
Rekordową wypłatę Błachowicz otrzymał po ostatniej walce z Coreyem Andersonem. Konto "Cieszyńskiego Księcia" wzbogaciło się wtedy o 160 tys. dolarów. 37-latek otrzymał po 50 tys. za walkę, zwycięstwo i występ wieczoru oraz 10 tys. za "wynagrodzenie za tydzień walki", na co składają się m.in. obowiązki medialne zawodników.
Okazuje się, że Błachowicz w nocy z soboty na niedzielę może pobić swój osobisty rekord. Według "Sportekz" za walkę o pas z Dominickiem Reyesem ma już zagwarantowaną kwotę 110 tys. dolarów. Drugie tyle Polak dostanie za wygraną z Amerykaninem, a za dodatkowe bonusy może otrzymać jeszcze 60 tys.
Błachowicz zadebiutował w UFC 4 października 2014 roku, pokonując już w 1. rundzie Igora Latifiego. Później Polak miał słabszy okres w organizacji White'a. Przegrał cztery z pięciu pojedynków i wydawało się, że jego przygoda z UFC szybko się zakończy.
Później nastąpiło jednak przełamanie. Od trzech lat Błachowicz systematycznie awansował w rankingu wagi półciężkiej. W ośmiu ostatnich walkach odniósł aż siedem zwycięstw, dzięki czemu na najbliższej gali dostał szansę walki o wakujący pas. Sprawdź, kiedy i gdzie można oglądać walkę Polaka z Reyesem (TUTAJ).
Czytaj też: MMA. UFC 253. Jan Błachowicz: I hej przygodo! Obyśmy jutro świętowali