Śmierć Artura Walczaka. Głos w obronie Punchdown. Zawodnik mówi o umowie

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / instagram.com/artur_walus_walczak/ / Artur Walczak
Instagram / instagram.com/artur_walus_walczak/ / Artur Walczak
zdjęcie autora artykułu

- On sam silny w sobie człowiek, myślałem, że po prostu skończy się to bardziej pozytywnie - powiedział zawodnik organizacji PunchDown, Marek Neryng o śmierci Artura Walczaka. "Waluś" zmarł w piątek z powodu niewydolności wielonarządowej.

W tym artykule dowiesz się o:

Od kilku tygodni Artur Walczak przebywał w śpiączce farmakologicznej po gali PunchDown 5. Były strongman otrzymał potężny cios od Dawida Zalewskiego, po którym doznał bardzo poważnego urazu.

"Waluś" zmarł w piątek z powodu niewydolności wielonarządowej wynikającej z nieodwracalnego uszkodzenia centralnego układu nerwowego. Informację potwierdził nam jeden z założycieli federacji, Jakub Henke.  Do sprawy odniósł się Marek Neryng, który również brał udział w galach slap fightingu.

- Z wielkim smutkiem i przykrością przyjąłem wiadomość o jego śmierci. Jednak żyliśmy nadzieją, że ta cała sytuacja się potoczy dobrze, no w miarę dobrze, bo rehabilitacja i że Artur z tego wyjdzie. Ciężka praca rehabilitantów, on sam silny w sobie człowiek, myślałem, że po prostu skończy się to bardziej pozytywnie - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

Po gali PunchDown 5 w mediach społecznościowych wylał się spory hejt na organizatorów. Marek Neryng uważa, że ludzie krytykujący organizatorów są w dużym błędzie. - Tak jak w poprzednich wywiadach stwierdziłem - zabezpieczenie było według mnie kompletne. To co piszą, to jak się wylewa ten hejt. Ludzie nie wiedzą jak to wyglądało, na jakich zasadach jesteśmy. Akurat mówię, każdy zawodnik ma umowę, robimy to na własną odpowiedzialność - przyznał.

- Wylewa się spory hejt, piszą różne słowa na organizację, już nie mówiąc o nas. Dodatkowo o Arturze, który już nie żyje. Niektórzy się odkleili od rzeczywistości. Nie podoba mi się to wcale - dodał.

Sam zawodnik nie wie czy będzie brał udział w kolejnych galach PunchDown. Po tak tragicznym wydarzeniach i śmierci Artura "Walusia" Walczaka na ten moment jest jednak na "nie".

- Zdecydowanie za szybko, żeby myśleć o kolejnych walkach. Wiadomość o śmierci zawodnika z Punchdown, samo to że trafił do szpitala w stanie ciężkim no to nie nastraja do myślenia o kolejnych walkach i na tę chwilę nie, na pewno nie - podsumował.

Zobacz też: Mocny apel po śmierci Artura Walczaka. "Fatalny pomysł" Mamed Chalidow zaskoczył wszystkich. "To nie jest żadna usterka"

Źródło artykułu:
Komentarze (0)