Kubica wykorzystuje szanse, bo nie wie czy będzie miał kolejne

Włosi lubią Roberta Kubicę. Bo znakomicie mówi w ich języku, bo kibicuje Milanowi, bo zastąpił Jana Pawła II jako twarz Polski. Mówią, że prędzej czy później i tak trafi do Ferrari. Na razie jest szczęśliwy w barwach Renault.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Francuskiemu teamowi powiodło się w Melbourne. Według Kubicy to nie przypadek. - Ale nie jesteśmy też fenomenami - stwierdza w rozmowie z Corriere della Sera. - Miałem piękny start, wyprzedziłem Massę na pit stopie, potem sprawa opon - wspomina. - Byłem gotowy do złapania okazji, bo nie wiem czy będę miał inne. Czy myśli o topowym zespole? - Ale Renault jest topowym zespołem. Jeśli pięć lat temu mogli zdobyć mistrzostwo, to można to powtórzyć.

25-letni Kubica mówi o przeczuciu, że w końcu powiedzie mu się w Australii. - Zadzwoniłem z tym do przyjaciela, który nie chciał mnie nawet słuchać. Twierdzi, że w ostatnich trzech latach zawsze był na antypodach w dyspozycji na podium. - Ale za każdym razem zatrzymywały mnie problemy techniczne lub wypadki. Rachunki na końcu chyba jednak muszą się zgadzać - przyznaje.

Mediolański dziennik prowokacyjnie pyta Polaka o to, co by się stało gdyby dostał we władanie maszynę odpowiadającą jego bezdyskusyjnemu talentowi. - Ale tutaj mam więcej satysfakcji - odpowiada. - Gdy pomyślę sobie, że zimą zużyłem sporo energii i naprawdę wiele, wiele godzin spędziłem w warsztacie, dyskutując, zmieniając pomysły, ucząc się, smakuje to bardziej niż siedzenie w pojeździe, który może wygrać każdy wyścig.

Dementuje to, że kiedykolwiek był blisko zastąpienia Massy w Ferrari. - Jestem kimś, kto nie lubuje się w marzycielstwie. Nadzieja jest ostatnią miłością - mówi i wykłada swoją zasadę. - W Renault zachowuje się tak samo jak w BMW. Gdy się z czymś mierzę, to na serio. Dzień, w którym dam z siebie pięć procent mniej, będzie momentem, by powiedzieć basta.

Gra w tenisa i również na korcie nie chce nigdy przegrywać. - Taki mam charakter, muszę wygrywać - przyznaje. - Ale w 90 proc. wypadków tak się nie dzieje. Na przykład w tenisie: nie mam do tego talentu, ale gram z wielką chęcią, liczę na szczęście i jakie to piękne! Nawet pojedynczy punkt daje mi satysfakcję. Zawsze gram z mocniejszymi.

Czy wierzy w przeznaczenie? - Wierzę, że zawsze jest odpowiedź na dlaczego. Czy Schumacher namiesza w czołówce? - Nie widzę dlaczego nie miałby, skoro był siedmiokrotnie mistrzem świata. Czy wieszał w młodości plakaty kierowców F1? - Najwyżej tych z gokartów, bo w Polsce prawie nie istniała F1. Ale za to potrafiłem z pół kilometra rozpoznać wszystkie samochody nawet po reflektorach.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×