Wyścigi to całkiem nowe doświadczenie i muszę powiedzieć, że na początku trudno było mi się odnaleźć w nowym środowisku. Pierwsze treningowe okrążenia pokazały, że brakuje mi powtarzalności w czasach poszczególnych kółek. Później było już znacznie lepiej. Podczas kwalifikacji miałem małą przygodę, bo na jednym z prawych zakrętów obcięło szpilki i pozbawiony lewego przedniego koła wylądowałem na bandzie. Na szczęście uszkodzenia były niewielkie i chłopaki na serwisie wykonali kawał dobrej roboty. Sam wyścig był o wiele ciekawszy od sesji treningowych. Co prawda największe emocje były tylko podczas pierwszych okrążeń, kiedy cała stawka jechała jeszcze blisko siebie, to w późniejszej fazie wyścigu starałem się włączać do walki z każdym w naszej klasie. Interesująco zrobiło się po zmroku, bo dysponowaliśmy tylko seryjnym oświetleniem. Na początku trudno było się w tych warunkach odnaleźć i czasy poszczególnych okrążeń były słabsze od tych za dnia.
Ogólnie wyścigi są ciekawe, ale jak dla mnie rajdy dostarczają więcej emocji. Być może byłoby inaczej gdybyśmy dysponowali mocniejszym samochodem i w klasie ścigałoby się więcej porównywalnych aut. Pierwotnie mieliśmy startować z mocniejszym, 260-konnym silnikiem, ale w wyniku awarii dysponowaliśmy zwykłą N-kową jednostką o mocy 190 koni. Tak czy inaczej cieszę się, że wraz z Tomkiem zostaliśmy sklasyfikowani na pierwszym miejscu w śród polskich ekip pełnego sześciogodzinnego dystansu. Jak na debiut to wspaniały wynik dla naszego zespołu i nagroda za trud, jaki włożyli nasi mechanicy podczas tych zawodów. To właśnie im chciałbym szczególnie podziękować. Podziękowania kieruję również w stronę firmy Pirelli, która zadbała o naszą przyczepność na torze. Oczywiście dziękuje również Tomkowi Gajewskiemu, który jest świetnym kolegą i współpraca z nim jest przyjemnością. Jeśli chodzi o moją przyszłość w wyścigach to z pewnością spróbuję ponownie wziąć w nich udział. Być może w jakimś markowym pucharze i mocniejszym samochodzie, ale jak na razie swą uwagę skupiam na Warszawskiej Barbórce, powiedział Maciej Oleksowicz.
To były wspaniałe zawody i mój pierwszy tak długi wyścig. Dotychczas ściągałem się na dystansie trzech godzin, a tutaj było ich sześć. Nasz wynik był ukoronowaniem ciężkiej pracy naszego zespołu, zwłaszcza mechaników, którzy naprawdę sporo się napocili podczas tych zawodów. Po przygodzie Maćka w kwalifikacjach serwis musiał wymienić sprzęgło, co w naszym Clio nie jest prostą sprawą. W normalnych warunkach taka operacja zajmuje około 3 godzin. Tutaj tego czasu było zdecydowanie mniej i za to mechanikom należą się duże brawa. Szkoda tylko, że nie dysponowaliśmy mocniejszym silnikiem, ale z drugiej strony słabsza jednostka była bezawaryjna, co w tak długim dystansie było kluczową sprawą. Mam nadzieję, że wraz z Maćkiem, który jak na swój debiut w wyścigach spisywał się znakomicie, zliczymy ponownie jakieś długodystansowe zawody i uda nam się powtórzyć ten sukces, dodał Tomasz Gajewski.