Na sobotę, 18 listopada zaplanowano slalom alpejskiego Pucharu Świata. W nim nie do zatrzymania byli Austriacy, którzy zajęli całe podium. Najlepszy okazał się Manuel Feller, a za jego plecami uplasowali się Marco Schwarz i Michael Matt.
W gronie 72 zawodników znalazł się Michał Jasiczek. Polak po pierwszym z trzech punktów pomiaru czasu zakończył rywalizację i po raz dziewiąty z rzędu nie dostał się do drugiego przejazdu. Tym samym jeszcze nigdy nie został sklasyfikowany w slalomie podczas PŚ.
Podczas zmagań w austriackim Gurgl na metę slalomu w pewnym momencie wtargnęli aktywiści. Doszło do tego, gdy linię mety przekroczył Schwarz. Demonstranci stanęli w tym obszarze wraz z transparentami, by posłuchać Rady Klimatycznej i przeczytać banery.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zachwyca nawet na emeryturze. "Piękna"
- Cholerni idioci, oni rujnują wyścig. Nie chcemy tu żadnego z nich. Muszą odejść. To powinno mieć konsekwencje - grzmiał dwukrotny medalista olimpijski Henrik Kristoffersen cytowany przez norweską stację radiową Nrk.
Kamery telewizyjne Eurosportu uchwyciły nawet moment, w którym wściekły Kristoffersen ruszył w stronę jednego z aktywistów i rzucił się z pięściami. Norwega musiała powstrzymać m.in. policja, by ten nie wdarł się w przepychankę.
- Powiedzieli, że nie mają do mnie szacunku po tym, jak powiedziałem im to samo. Uderzyłbym go, gdybym tylko miał okazję - wyznał medalista olimpijski.
Na całą sprawę zareagował także Sebastian Foss-Solevaag. Ten najpierw zabrał od protestujących transparenty, a następnie pociągnął za sobą jednego z nich. Tłumaczył to tym, że policja była daleko, a nie chciał, by aktywiści wdarli się jeszcze dalej.
Co więcej, Kristoffersen oraz Filip Zubcic postanowili... rzucać w protestantów śnieżkami. - Trafił jednego z protestujących w głowę. Był z tego zadowolony (Zubcic - przyp. red.) - powiedział z uśmiechem na twarzy Norweg, który uplasował się na 7. miejscu.
Przeczytaj także:
Szybko poszło. Rozwodzi się po trzech miesiącach małżeństwa