Matilde Lorenzi straciła kontrolę nad nartami podczas treningu na lodowcu Senales w południowym Tyrolu. Narciarka alpejska uderzyła głową o twardy zeskok i w ciężkim stanie została przetransportowana helikopterem do szpitala w Bolzano, jednak lekarzom nie udało się uratować jej życia.
Mimo profesjonalnego wsparcia medycznego i intensywnych starań, młoda narciarka odeszła, pozostawiając po sobie ogromną pustkę w sercach bliskich i fanów sportu. W ostatnich dniach, na ulicach jej rodzimego Giaveno, zgromadziły się tłumy, by oddać hołd młodej zawodniczce.
Wśród uczestników uroczystości obecnych było około 200 członków włoskiej federacji narciarskiej. Licznie zgromadzili się także politycy, by wesprzeć rodzinę w tym trudnym momencie. Emocjonalnie Lorenzi pożegnał jej partner, Federico Tomasoni, również związany z narciarstwem.
- Trzymałem ją za rękę, całowałem ją do ostatniej chwili jej życia - powiedział ukochany 19-latki. Jego słowa poruszyły uczestników ceremonii, a także szerokie grono kibiców.
Do Lorenzi zwróciła się także jej matka, Elena. - Gdziekolwiek teraz jesteś, musisz dalej jeździć na nartach! - brzmiały słowa kobiety.
Przemówienie rodzicielki narciarki alpejskiej były pełne emocji i dumy z córki, która całe życie poświęciła pasji do sportu. Rodzina Lorenzi, mimo ogromnego cierpienia, wyraziła nadzieję, że ta tragiczna historia przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa na stokach.
Na cześć 19-latki powołano inicjatywę "Matildina4Safety", której celem jest poprawa warunków bezpieczeństwa dla sportowców. Jej rodzina wierzy, że ta akcja pomoże w uniknięciu podobnych tragedii w przyszłości, stając się trwałym świadectwem pamięci o młodej narciarce, której życie zakończyło się zbyt wcześnie.
