"To był żart!". Serwismen Maryny Gąsienicy-Daniel ostro skrytykował międzynarodowe władze

Slalom równoległy zakończył się sukcesem polskiej alpejki - była o krok od strefy medalowej podczas mistrzostw świata. Okazuje się, że zawody były jednak przeprowadzone skandalicznie. Współpracownik naszej zawodniczki, German Sagastume Pinedo, grzmi.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Maryna Gąsienica-Daniel PAP/EPA / CHRISTIAN BRUNA / Na zdjęciu: Maryna Gąsienica-Daniel
Maryna Gąsienica-Daniel awansowała do fazy ćwierćfinałowej podczas slalomu równoległego podczas MŚ w narciarstwie alpejskim, które odbywają się we włoskim kurorcie Cortina d’Ampezzo (TUTAJ więcej szczegółów >>). Do strefy medalowej zabrakło mniej niż pół sekundy. To najlepszy wynik zawodnika z naszego kraju podczas imprezy tej rangi - od wielu lat.

Radość z sukcesu - jak się okazuje - przyćmiły jednak wpadki organizacyjne. Okazuje się, że wtorkowe (16.02.) toczyły się w cieniu ciągłych nieporozumień. Rąbka tajemnicy uchylił serwismen Gąsienicy-Daniel, German Sagastume Pinedo. - To był żart - cytuje go strona internetowa TVP Sport.

O co chodzi? O nierówność tras. Kto jechał - w drugim przejeździe - na czerwonej trasie, był praktycznie pewny awansu. Była o wiele lepiej przygotowana. Ktoś powie: ale przecież ten przegrany mógł wypracować sobie przewagę na czerwonej trasie w pierwszym przejeździe. No właśnie nie mógł. Decyzją FIS różnica po pierwszym przejeździe maksymalnie mogła wynosić pół sekundy. Jeżeli realnie była większa i tak została zmniejszana właśnie do tego poziomu.

ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald w Zakopanem poznał niezwykłą osobę. "To było genialne!"

A taką stratę w drugim przejeździe - korzystając z czerwonej trasy - łatwo było odrobić. - Dysproporcja między trasami była widoczna już od samego początku. Z każdym przejazdem się powiększała - cytuje Pinedo TVP Sport.

Do skandalu doszło również w finale. Przypomnijmy, złoty medal przyznano dwójce zawodniczek (Katharina Liensberger oraz Marta Bassino). Obie osiągnęły ten sam czas łączny dwóch przejazdów. Problem jednak w tym, że regulamin FIS mówi, iż w takim przypadku wygrywa ta zawodniczka, która miała lepszy czas drugiego przejazdu. W półfinale ten przepis zastosowano (tam również był przypadek identycznego czasu łącznego), a w finale już nie.

- Ta decyzja to olbrzymi błąd FIS-u. Klasyczna próba rozwiązania błędu poprzez popełnienie jeszcze większego – stwierdził Sagastume Pinedo.

Czytaj także: Dajesz Maryna, dajesz, do końca!". Zobacz walkę Maryny Gąsienicy-Daniel o medal MŚ >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×