Jak opisuje portal internetowy derstandard.at, Tamira Paszek ze łzami w oczach komentowała decyzję Austriackiego Komitetu Olimpijskiego. - Występ na Igrzyskach w Pekinie był dla mnie marzeniem, pracowałam na to cały rok, moje zaskoczenie i smutek są więc ogromne - powiedziała Paszek.
Siedemnastoletnia tenisistka chciałaby zmienić barwy, na jeden z krajów Ameryki Południowej. Najbardziej odpowiada jej Brazylia, ze względu na to, że jej trener Larri Passos jest Brazyliczykiem. Paszek trenowała ostatnio właśnie w tym kraju, co przyniosło efekt w Montrealu. Zawodniczka dotarła tam do ćwierćfinału, pokonując po drodze liderkę rankingu WTA - Anę Ivanović.
W żyłach Tamiry Paszek płynie bardzo międzynarodowa krew. Ojciec zawodniczki pochodzi z Tanzanii, natomiast matka z Chile. Dziadek Austriaczki urodził się natomiast w Polsce. Dlatego właśnie zawodniczka nie jest jeszcze do końca zdecydowana na starty dla Brazylii - W Brazylii czuję się świetnie, warunki treningowe, otoczenie - wszystko jest jak w raju. Nie mogę jednak na sto procent zdecydować, czy będę grała dla tego kraju - dodała tenisistka.
Warto wspomnieć, że Tamira Paszek dostała się do turnieju olimpijskiego ze względu na ranking (w momencie przyjmowania zgłoszeń Austriaczka zajmowała 55. miejsce). Zawodniczkę popierał rodzimy związek tenisowy, jednak decydujący głos należał do komitetu olimpijskiego, który zdecydował się usunąć nazwisko tenisistki z kadry.