Droga do IO kobiet: Brazylia - faworyt jak zawsze

Brazylia - kraj kawy, ale także kraj bojowy. To tu powstały capoeira i brazylijska odmiana jiu-jitsu. Kraj, który ma wiele wspólnego również z Polską, wystarczy wspomnieć Krzysztofa Arciszewskiego, 17-wiecznego admirała floty brazylijskiej czy fakt, że w Brazylii mieszka około 800 tys. Polaków. Zawodniczki z Brazylii, można powiedzieć jak zawsze, będą faworytkami turnieju olimpijskiego, choć w Atenach wypadły poniżej oczekiwań...

W tym artykule dowiesz się o:

Ostatnie igrzyska olimpijskie nie były najbardziej udane dla siatkarek Jose Roberto Guimaraesa. Po fantastycznej grze w fazie grupowej, gdzie zawodniczki z kraju kawy nie znalazły pogromczyń, wydawało się, że złoty medal będzie formalnością. Brazylia po fazie grupowej była jedynym zespołem bez porażki. Problemy rozpoczęły się już w ćwierćfinale, kiedy Amerykanki wygrały 4 seta na przewagi i doprowadziły do tiebreaka. W nim jednak zawodniczki zza wielkiej wody nie potrafiły nawiązać wyrównanej walki z ekipą z Ameryki Południowej i to Brazylia weszła do półfinału. Tam Fofao i spółkę czekała konfrontacja z Rosjankami. Brazylijki prowadziły już 2:0 w setach, lecz ekipa Karpola nagle się obudziła. Wygrała trzeciego seta do 22, czwartego na przewagi do 26, co dało spore wzmocnienie psychiczne. Ostatecznie bój musiał rozstrzygnąć tiebreak, który był dramatyczny. Po dwóch godzinach i 14 minutach walki to zawodniczki spod Kremla były lepsze. Brazylijki miały zagrać o medal brązowy z Kubankami. Brazylia jednak nie znalazła sposobu na Yumilkę Ruiz i jej koleżanki i z Aten podopieczne Jose Roberto Guimaraesa wyjechały bez medalu.

Teraz ma być inaczej – Brazylijki awansowały do Capital Indoor Stadium korzystając już z pierwszej możliwości awansu – Pucharu Świata. Na inaugurację tych rozgrywek zespół z kraju Amazonki wygrał z zespołem znad Wisły, czyli z Polską w trzech setach, podobnie rozniósł w pył w drugiej potyczce Kenię. W ostatnim spotkaniu I weekendu PŚ w Hamamatsu Brazylijki spotkały się z Kubankami. Po zażartym boju to ekipa Guimaraesa schodziła z parkietu jako zwycięska i pierwszy weekend Brazylijki zakończyły bez porażki. Passa trwała – w "derbach" Ameryki Południowej Brazylia pokonała zespół z kraju o motcie: "wolność i porządek", czyli reprezentację Peru. Jednak wszystko, co dobre, kiedyś się kończy – w 5 spotkaniu zmagań o kwalifikację olimpijską w końcu znalazł się lepszy team od drużyny z puszczą amazońską w tle – Amerykanki w 5 setach pokonały reprezentację Brazylii. 3 weekend był dla Brazylijek, mówiąc językiem młodzieżowym, lajtowy. Brazylijki treningowo rozbiły najpierw Tajki, potem południowe Koreanki, aby na deser wchłonąć swoją mocą, potęgą i majestatem zespół Dominikany. Było łatwo, więc musiały nadejść nieco trudniejsze mecze- - konkretnie jeden, z Włochami. Włochami, które były niepokonane w Pucharze Świata 2007 i stanowiły swoisty czołg, niszczący wszystko, co stanie na drodze. Brazylijki widocznie miały co najwyżej lekki transporterek, gdyż z dziewczynami z Półwyspu Apenińskiego nie ugrały nawet seta. Po ostrym laniu zahartowane w boju Brazylijki były lepsze od Serbek w setach trzech, a na koniec szybkim chwytem jiu-jitsu obaliły Japonki i na koniec zmagań w Pucharze Świata zajęły premiowane awansem 2 miejsce, zaraz za Włoszkami. Dodatkowo, pozostając w terminologii militarnej, nagrodę dla najlepszej dowodzącej swoimi oddziałami otrzymała Fofao.

Po zdobyciu olimpijskiej kwalifikacji warto wspomnieć również o występie ekipy Guimaraesa w World Grand Prix 2008.

Brazylijki pierwszy turniej rozegrały w chińskim Ningbo, gdzie zjawiły się również drużyny Chin, Tajlandii i Niemiec. Jak można się domyślać, Tajki stanowiły przystawkę, a Niemki przekąskę do dania głównego, jakim miała być konfrontacja dwóch niepokonanych – Chin i Brazylii. Na oczach 7200 widzów po 133 minutach walki i tiebreaku zakończonym rezultatem 15:13 lepsze okazały się gospodynie turnieju w Ningbo. Brazylia po trzech meczach miała więc bilans 2-1. Chinki udały się do Hongkongu, a Brazylijki skierowały się do Wietnamu, gdzie miały rozegrać kolejny turniej WGP. Skład dosyć interesujący, ponownie Niemki, lecz do towarzystwa Kazaszki i Turczynki. Wydawało się, że kraj kebabów może być w stanie nawiązać równą walkę z podopiecznymi Guimaraesa, ale nadzieje okazały się płonne. Brazylia nie dala żadnych szans innym drużynom, w 9 rozegranych setach tylko dwukrotnie tracąc więcej niż 20 punktów w partii. Trzeci, ostatni weekend WGP przed rundą finałową Brazylijki ponownie rozegrały w Chinach, tym razem w Macau. Do rywalizacji razem z Brazylią stanęły tutaj zespoły Chin, Dominikany i Japonii. Była więc okazja, aby zrewanżować się Azjatkom za przegrany mecz we wcześniejszym etapie turnieju. Zaczęło się jednak dosyć nieprzewidywalnie – aby wygrać z Dominikaną Brazylijki musiały rozegrać tiebreaka. Potem było już milej i bardziej przewidywalnie, zupełnie jak na lekcji matematyki w liceum – trzysetowy triumf nad Japonią i w pełni udany rewanż na Chinkach, które tym razem nie znalazły drogi, aby wygrać choć jedną odsłonę. Brazylia wygrała fazę eliminacyjną World Grand Prix i w cuglach awansowała do rundy finałowej.

Jeżeli ktoś nie widział brazylijskich wojowniczek, mógł je zobaczyć w japońskiej Yokohamie. W turnieju finałowym prócz Brazylii można było zobaczyć również teamy Włoch, Stanów Zjednoczonych, Chin, Kuby oraz organizatora, Japonii. Podopieczne Jose Roberto Guimaraesa nie dały szans innym zespołom i w pięciu rozegranych meczach tylko jednemu zespołowi, Chin, udało się ugrać seta. MVP turnieju finałowego została uznana Marianne "Mari" Steinbrecher, a najlepszą blokującą uznana została Walewska.

Nie trzeba być wielkim znawcą siatkówki, aby wiedzieć, że Brazylia jest potęgą w kilku dyscyplinach na świecie – piłce nożnej, siatkówce i uprawie kawy. Styl gry Brazylijek jest bardzo zbliżony do Brazylijczyków – bardzo duża wszechstronność, szybka, techniczna gra i dużo kombinacji na siatce pozwalają oszukać nawet najlepszego oponenta. Gwiazd zespołu nie sposób wymienić, gdyż w zasadzie każda siatkarka tej kadry jest gwiazdą sama w sobie. Wymieńmy jednak choćby miłośniczkę utworów Sidneya Sheldona, Helię "Fofao" Souzę czy wielbicielkę Paulo Coelho, Jacqueline.

Brazylia będzie uchodzić w Pekinie za jednego z głównych faworytów do złota. Brazylijki zagrają w grupie "niepolskiej", w grupie B, razem z Włoszkami, Rosjankami, Algierkami, Kazaszkami i Serbkami. Zapowiada się więc pasjonująca rywalizacja między broniącymi srebrnego medalu Rosjankami, tak samo pięknymi, jak i groźnymi Włoszkami i mogącym namieszać najlepszym Serbkami. Czy capoeira i jiu-jitsu okażą się skuteczne na siatkarskich parkietach w Pekinie? Przekonamy się już wkrótce.

Komentarze (0)