Jedną z bohaterek tej konfrontacji była środkowa Los Angeles Sparks Lisa Leslie, która zakończyła pojedynek z double-double, notując 10 punktów i 10 zbiórek.
- W pierwszym meczu tu w Pekinie przeciwko Czeszkom zaczęłyśmy bardzo ospale. Teraz wiedziałyśmy, że taki sam początek nie może nam się przytrafić - powiedziała po meczu Leslie. - Chinki grają przecież we własnej hali, przy własnej publiczności. Dlatego nie mogłyśmy sobie pozwolić, żeby nam uciekły, bo później mogły by być problemy.
Amerykanki zaczęły koncertowo. Po 4 minutach było jeszcze 11:10 dla Chinek, jednak kolejne 23 punkty to dzieło reprezentantek USA, które po pierwszej kwarcie prowadziły 33:11. Kolejne odsłony meczu były już tylko formalnością i powiększaniem przewagi.
- Zagrałyśmy tak jak powinnyśmy były zagrać już w pierwszym meczu. Trafiałyśmy z dogodnych pozycji i zdominowałyśmy walkę na tablicach. Dodając do tego solidną obronę wyszło pewne zwycięstwo - dodała najbardziej doświadczona zawodniczka w kadrze Anny Donovan.
Dzięki znakomitej pierwszej połowie meczu Amerykanki mogły się nieco rozluźnić. W przerwie pomiędzy połowami Candace Parker i Sylvia Fowles popisywały się wsadami, a popisy swoich koleżanek z trybun oglądali koszykarze kadry USA.
Amerykanki zagrały na znakomitej skuteczności. W rzutach z gry Amerykanki zanotowały 57 procent (41/71 za 2 i 5/10 za 3). USA również nie pozostawiły wątpliwości w walce na tablicach, gdzie wygrały 47:30 (16 zbiórek w ataku).
Kolejnym rywalem Amerykanek będzie w środę reprezentacja Mali, która dotychczas doznała dwóch porażek.