Lisa Leslie: Realizujemy nasze cele i marzenia

Amerykanki nie bez problemów pokonały w półfinałowej potyczce Rosjanki 67:52. Rosjanki zagrały najlepsze spotkanie na turnieju uprzykrzając życie faworyzowanej reprezentacji USA jak tylko to było możliwe. Sił niestety wystarczyło tylko na dwie i pół kwarty. Potem dominacja gwiazd WNBA była już niepodważalna. Tym samym Amerykanki w sobotnim finale będą bronić złotych medali olimpijskich w starciu z Australijkami.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

- Przyjechałyśmy tu realizować nasze plany i marzenia. Jedno z nich właśnie się spełniło - mówiła po meczu wyraźnie zadowolona Lisa Leslie. Amerykanki w półfinale Mistrzostw Świata rozgrywanych w Brazylii w roku 2006 w półfinale przegrały z Rosjankami i później wywalczyły „tylko” brązowe medale. - Chciałyśmy się za tamtą porażkę zrewanżować Rosjankom i to nam się dziś udało. Kolejnym naszym celem jest obrona złotych medali olimpijskich. Zrobimy wszystko, żeby pokonać rywala w finale - dodała Leslie. Środkowa Los Angeles Sparks pojedynku z Rosją nie zaliczy do udanych. Amerykańska gwiazda zdobyła 5 punktów i 3 zbiórki, popełniając przy tym 5 strat.

Zadowolenia z wygranej nie ukrywała również opiekunka USA Anna Donovan. - Dwa lata temu, gdy Rosja nas pokonała, nie graliśmy dobrze w obronie. Teraz było zupełnie inaczej i wynik również był dla nas zdecydowanie lepszy - mówiła Donovan. Amerykanki pozwoliły rzucić Rosji zaledwie 52 punkty i miały aż 22 przechwyty. - Wiedzieliśmy już przed turniejem, że gdy nie będzie nam wpadać w ataku, musimy zagrać znakomicie w obronie. Dzisiaj dokładnie sprawdziło się to, co założyliśmy przed Igrzyskami. Był to dla nas ciężki mecz, jednak dziewczyny spisały się znakomicie i z tego należy się cieszyć - zakończyła opiekunka Amerykanek.

W "Sbornej" po raz pierwszy przeciwko swoim rodaczkom zagrała Becky Hammon, która przed Igrzyskami Olimpijskimi przyjęła rosyjskie obywatelstwo i teraz występuje w kadrze tego kraju. Rozgrywająca jednak nie zapisze tego spotkania do udanych notując 3 punkty, zbiórkę i asystę.

- Gdy tylko dostawałam piłkę zaraz były przy mnie dwie zawodniczki z obrony - mówiła po meczu rozgrywająca CSKA Moskwa i San Antonio Silver Stars. - Bardzo szybko starały się zabrać mi piłkę z rąk. Starałam się grać najlepiej jak tylko potrafię, jednak w dniu dzisiejszym nasze rywalki były niesamowicie zdeterminowane w grze defensywnej. Nam pozostaje jeszcze jedno spotkanie. Mam nadzieję, że brązowe medale trafią do nas.

Bohaterką konfrontacji z Rosjankami była Diana Taurasi. Zawodniczka, która występuje w Phoenix Mercury i Spartaku Moskwa Region zdobyła 21 punktów trafiając pięciokrotnie zza linii 6,25. W sobotnim finale Amerykanki zmierzą się z aktualnymi Mistrzyniami Świata Australijkami, które w drugim półfinale rozgromiły Chinki 90:56. Niewiadomo czy w meczu tym wystąpi jedna z liderek ekipy z Antypodów Penny Taylor, która skręciła kostkę i mecz półfinałowy oglądała z ławki rezerwowych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×