Person: W polskim sporcie panuje bylejakość

- Najmniej winni są zawodnicy. Starają się, ale odbiegają poziomem od rywali - ocenił występ Polaków w Pekinie senator Andrzej Person w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Były rzecznik Polskiego Komitetu Olimpijskiego uważa, że bez zmian w związkach sportowych, na kolejnych igrzyskach będzie jeszcze gorzej.

Łukasz Czechowski
Łukasz Czechowski

- Na igrzyska pojechało ich jednak zbyt wielu. Nie chcę nikomu odbierać szans, ale jeśli ktoś jest u schyłku kariery i wybiera się na igrzyska tylko po to, by dostać dres z orzełkiem, efekty nie będą oszałamiające. Pytam: jaki sens ma wysyłanie do Pekinu sportowca w średnim wieku, który nie ma najmniejszych szans choćby na finał? A takich przypadków mamy masę. Pierwszy z brzegu maratończyka, który przybiegł 54., bo jest o 10 minut gorszy od Kenijczyków - powiedział Andrzej Person w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

- W polskim sporcie panuje bylejakość. PKOl jest zachwycony, bo ma rekordową liczbę reprezentantów. Za chwilę w związkach sportowych odbędą się wybory, a ich szefowie będą szczycić się, ilu olimpijczyków mają w swoich szeregach. Co prawda medalu nie zdobyli ani miejsca punktowego nie zajęli, ale prezes ma dobre samopoczucie, bo dostanie upragnione głosy od środowiska. Ci szefowie następnie przyjadą do Warszawy i będą głosować w PKOl-u na tych, którzy tych olimpijczyków do Pekinu wysłali. Koło się zamyka - dodał.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×