Daniel Ludwiński: Wielce subiektywna olimpijska lista przebojów

Igrzyska, igrzyska ... i po igrzyskach. Kilkanaście dni sportowego święta jak zwykle minęło wyjątkowo szybko i aż trudno uwierzyć, że naprawdę nadszedł koniec i wielkie sportowe emocje w Pekinie to już przeszłość. Cóż, wszystko co dobre szybko się kończy, a na pocieszenie pozostaje nam możliwość wspominania, czy też oglądania, już na spokojnie, nagranych materiałów bądź powtórek. Można też rozpocząć podsumowania, zatem ... przeżyjmy to jeszcze raz.

W tym artykule dowiesz się o:

Zgodnie z tytułem niniejszego tekstu lista jest w pełni subiektywna, a skoro tak, to zapewne wielu osobom będzie brakowało na niej niektórych sportowców czy wydarzeń. Nie wybierałem jednak wyłącznie multimedalistów, choć oczywiście i dla nich miejsce się znalazło, wolałem skupić się na tym, co wywarło na mnie największe wrażenie. A więc w górę, od dziesiątego miejsca aż do pierwszego!

10. Natalia Paderina i Nino Salukvadze

Kim są te panie? - obawiam się, że to pytanie zada sobie podczas lektury wiele osób. Niestety, ale w Polsce - z tego co zauważyłem - niezbyt wiele mówiło się o tej dwójce, a szkoda, gdyż pokusiły się one o jeden z najpiękniejszych gestów tych igrzysk. Rosjanka i Gruzinka rywalizowały ze sobą w strzelectwie wkrótce po rozpoczęciu wojny przez państwa z których pochodzą. Zaprzyjaźnione ze sobą sportsmenki nie zamierzały jednak okazywać sobie niechęci i kończyć łączącej jej od lat znajomości – tuż po zakończeniu rywalizacji pogratulowały sobie medali i uścisnęły, następnie razem stanęły na podium i zaapelowały o przerwanie walk. Piękny moment, przeczący tezom o upadku olimpijskich pokojowych zasad.

9. Siatkarski zespół USA

Są takie drużyny, które swoją grą i osiągnięciami przyciągają do swojej dyscypliny rzesze nowych fanów i bez wątpienia należy do nich reprezentacja Brazylii w siatkówce. Mistrzowie listę swych osiągnięć mieli powiększyć w Pekinie o złoto, jednak w finale na ich drodze po laur stanęli Amerykanie. Początek finałowego meczu nie zapowiadał niespodzianki, gdyż faworyci wygrali pierwszego seta i zdawali się kontrolować sytuację, jednak od tego momentu zespół USA nie dał już sobie wydrzeć zwycięstwa w żadnej z trzech pozostałych partii i wygrał tym samym cały mecz.

8. Fabian Cancellara

Szwajcarski kolarz był faworytem jazdy indywidualnej na czas i zgodnie z przewidywaniami nie zawiódł, zdobywając złoty medal. Znacznie większe wrażenie wywarł jednak jego pościg w wyścigu ze startu wspólnego, gdy Cancellara na ostatnich kilometrach błyskawicznie dogonił czołówkę i wywalczył brązowy medal, choć jeszcze kilkanaście minut wcześniej zdawał się być w sytuacji beznadziejnej. A kto wie, być może Szwajcar byłby jeszcze wyżej, gdyby nie zła pozycja, którą zajął kilkaset metrów przed metą, czego efektem był nieco spóźniony finisz nie dający już szans na wyprzedzenie dwóch kolarzy.

7. Chris Hoy

Brytyjski kolarz torowy od paru lat pracuje w swej dyscyplinie na status podobny do tego jaki Lance Armstrong osiągnął na szosie. Hoy nie ma co prawda szans na zwycięstwa w torowej odmianie Tour de France, gdyż z oczywistych powodów takowa nie istnieje, jednak do Pekinu i tak przyjechał jako zawodnik wielce utytułowany – to bowiem dziewięciokrotny mistrz świata i mistrz olimpijski z Aten. Do dorobku wywalczonego w stolicy Grecji zdołał dorzucić aż trzy złote medale, dzięki czemu stał się jedną z największych gwiazd chińskich igrzysk. Pomimo tych sukcesów pozostał w cieniu innych, startujących w bardziej prestiżowych i widowiskowych dyscyplinach.

6. Leszek Blanik

Przygotowując się do igrzysk Chińczycy postawili na dyscypliny indywidualne osiągając wielkie wyniki między innymi w podnoszeniu ciężarów czy gimnastyce. W tej ostatniej nie udało im się jednak wywalczyć złotych medali we wszystkich konkurencjach, gdyż w skoku stanął im na drodze Leszek Blanik. 30-letni zawodnik miał już na koncie brąz wywalczony osiem lat temu w Sydney, a teraz sięgnął po złoto wieńcząc tym samym swoją bogatą w sukcesy karierę.

5. Tomasz Majewski

Jeżeli zawodnik jedzie na igrzyska z rekordem życiowym w pchnięciu kulą wynoszącym poniżej 21 metrów i ma rywalizować tam z ludźmi, dla których nie jest to wielki wynik, a którzy mają rekordy życiowe niekiedy nawet powyżej 22 metrów, to kogo należy nazwać faworytem? Odpowiedź prosta, jego przeciwników. W sporcie na szczęście prognozy nie zawsze się sprawdzają, a ci nieco niedocenieni potrafią w najważniejszym momencie wspiąć się na wyżyny swych możliwości. Tomasz Majewski w Pekinie pierwszy raz w życiu uzyskał upragnione 21 metrów, do których dołożył następnie w finałowym konkursie dodatkowe 51 centymetrów i wygrał w pełni wykorzystując swoją szansę. Cieszy triumf w lekkoatletyce, Polska była kiedyś w królowej sportu potęga, jednak obecnie tak różowo nie jest, więc tym większa radość z wygranej naszego kulomiota.

4. Koszykarze USA

Nie chcieli, żeby nazywano ich drugim Dream Teamem. Nie chcieli, bo stwierdzili że taki zespół jak ten, który wygrał na igrzyskach w Barcelonie był tylko jeden. Z uwagi na swoje wcześniejsze klęski postanowili być Redeem Teamem, który odzyska złoto dla USA. Cel zrealizowali w stu procentach i zadowolili przy tym swą grą fanów koszykówki. Obejrzałem większość spotkań Amerykanów i wiem, że było warto. Efektowne kontry, piękne wsady, pogromy kolejnych rywali i wreszcie na deser świetne spotkanie finałowe z Hiszpanami, aktualnymi mistrzami świata. Jedynie w tym meczu przeciwnicy Redeem Teamu podnieśli rzuconą im rękawicę, jednak faworyci nie dali się ograć i zdobyli upragnione złote medale. Tylko Redeem Team, czy może jednak Dream Team II?

3. Adam Korol, Michał Jeliński, Marek Kolbowicz, Konrad Wasilewski

W czołowej trójce nie może zabraknąć Polaków. Spośród naszych złotych medalistów wybrałem wioślarską czwórkę podwójną, osadę jakich mało. Trzykrotni mistrzowie świata byli właściwie jedynymi w naszej ekipie, o których można było powiedzieć, iż są zdecydowanymi faworytami i pewniakami do złota. W Pekinie nie zawiedli i płynąc cały czas równym dobrym tempem sięgnęli po triumf. Warto też wspomnieć kolejny raz o heroizmie Jelińskiego, chorującego na cukrzycę. Większość ludzi z tą przypadłością dawno już dałaby sobie spokój ze sportem, a on mimo to ciężko trenował i dotarł na sportowy szczyt. A do tego to wzruszenie wioślarzy na podium, ich łzy, szczególnie Kolbowicza ...

2. -

1. Michael Phelps i Usain Bolt

Lista zgodnie z nazwą wielce subiektywna, a skoro tak to można pominąć drugą pozycję i od razu przejść do miejsca pierwszego, które będzie podwójne. Innego wyjścia nie było, bo trudniej niż trudno wybrać kto był lepszy, Michael Phelps czy Usain Bolt. Jeśli chodzi o ilość medali więcej zdobył ich oczywiście pływak, jednak miał po prostu o pięć okazji więcej do triumfu. Styl w przypadku obydwu zawodników był już jednakowy, obydwaj wygrywali gromiąc konkurencję i bijąc rekordy świata.

Phelps do historii sportu wpisał się już wcześniej, gdy po igrzyskach w Atenach miał sześć złotych medali, teraz ma ich czternaście i trudno powiedzieć czy kiedykolwiek ten wynik zostanie poprawiony. Jeśli już to zapewne również przez pływaka, z uwagi na mnogość konkurencji i okazji do zdobycia medalu. Legendarny Mark Spitz, zdobywca siedmiu złotych krążków w Monachium, na swego pogromcę czekał 36 lat, ile lat poczekamy na kogoś kto pobije Michaela Phelpsa?

Z kolei Usain Bolt swymi wyczynami chyba w jeszcze większych stopniu oczarował świat, gdyż sprinty to jedne z najbardziej widowiskowych sportowych konkurencji. Trzy triumfy, trzy rekordy świata, przełamane bariery których nie mógł nikt wcześniej przełamać, a do tego niesamowita ekspresja i show prezentowany po każdym rekordzie. Jamajczyk szalał za metą, cieszył się jak nikt, prezentował złote buty mające być kluczem do sukcesu i jeszcze bardziej przyciągał tym samym uwagę świata do swojej osoby.

Minie wiele lat, kolejne dekady, a ja jestem pewien że następne pokolenia kibiców będą z zapartym tchem czytać o dokonaniach Michaela Phelpsa i Usaina Bolta oraz oglądać nagrania z ich rekordami. Obydwaj stanęli w jednym rzędzie z Jesse Owensem, Paavo Nurmim, Markiem Spitzem i wieloma innymi spośród tych największych w całych dziejach sportu.

Źródło artykułu: