Dotarcie do finału Ligi Mistrzów to bez wątpienia marzenie każdego piłkarza na świecie. Thibaut Courtois udało się to osiągnąć po raz drugi w karierze. Co ciekawe, po raz pierwszy uczynił to w 2014 roku, gdy jego Atletico... przegrało po dramatycznym meczu z Realem Madryt.
Teraz Courtois był już po stronie Los Blancos. Belg w poprzednim sezonie był czasami krytykowany za swoje występy, jednak tym finałem zamknął usta wszystkim niedowiarkom. Jego interwencje zrobiły wrażenie na wszystkich kibicach piłki nożnej.
- Powiedziałem na konferencji, że Real wygrywa i jesteśmy po dobrej stronie historii. Widziałem wielu ludzi z Liverpoolu i innych, którzy mnie krytykowali, ale pokazaliśmy znowu, kto jest królem Europy - powiedział bramkarz, w rozmowie z telewizją Movistar+.
ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #8: co dalej z Lewandowskim? Transfer na horyzoncie
Courtois zabłysnął już w pierwszej połowie, gdy sparował na słupek mocne uderzenie Sadio Mane. W kolejnych minutach gracze z Liverpoolu nadal odbijali się od rewelacyjnie broniącego Courtoisa, a Belg zatrzymał choćby groźne uderzenie Mohameda Salaha.
- Świetnie czuję się w tym sezonie. Wykonaliśmy wielką pracę. Dobrze zarządzałem ostatnimi tygodniami, czułem się doskonale. Gdy wykonałem pierwszą paradę, potem był tylko focus i focus. Myślę, że najlepsze były te na Mane i Salahu. Potem dobrze radziłem sobie też w powietrzu. Nikt nie mógł mi odebrać chęci na wygranie Ligi Mistrzów - dodał bohater finału.
W tym sezonie Thibaut Courtois wystąpił w 51 spotkaniach Realu. Aż w 22 z nich zachował czyste konto.
Zobacz także:
To on jest najskuteczniejszy w Europie. Znamy króla strzelców Ligi Mistrzów
Złoty strzał! Tak padł decydujący gol w finale LM [WIDEO]