W Ukrainie wciąż trwa wojna, którą rozpętała Rosja. Na szczęście konflikt nie jest już na tak wielką skalę, jak w pierwszych tygodniach, gdy w wielu częściach kraju nie było bezpiecznie. Na własnej skórze przeżył to Władysław Waszczuk, który przez kilkanaście dni ukrywał się w piwnicy swojego domu w Hostomelu.
Legendarny piłkarz ostatecznie uciekł w bezpieczne miejsce. Zrobił to w porę, bo potem przez pewien czas jego rodzinne miasto było pod okupacją Rosjan. Żołnierze wroga czuli się na tyle bezkarni, że zaczęli plądrować okoliczne domy.
Rosjanie dostali się do domu 63-krotnego reprezentanta Ukrainy i legendy Dynama Kijów. Wynieśli z niego wszystko, co miało jakąkolwiek wartość.
- Wszystkie pamiątki zostały skradzione. Zachowują się jak orki. Niczego nie zostawili. Skradziono medale z dziewięciu mistrzostw zdobytych z Dynamem, medale z Pucharu i Superpucharu Ukrainy. Zabrali kolekcję koszulek, a nawet artykuły prasowe o moim jedynym golu w reprezentacji. Pamięć o mojej karierze została splądrowana i być może została sprzedana. Z tego powodu trudno nie potrafię spać - mówi Waszczuk.
Słynny obrońca większą część kariery spędził w Dynamie Kijów. Miał także krótki epizod w Rosji w barwach Spartaka Moskwa.
Szczyt bezczelności. To Rosjanie chcą zrobić na okupowanych terenach >>
Uznawano ten obiekt za jeden z najlepszych. Tak wygląda po ataku Rosjan >>
ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #10: Gorący tydzień z reprezentacją, co dalej z "Lewym"?