Dziewięć lat temu Michał Żewłakow postanowił zawiesić buty na kołku. Po zakończeniu piłkarskiej kariery był zatrudniony w Legii Warszawa i Motorze Lublin, obecnie jest komentatorem stacji "Canal+ Sport".
W piątek 46-latek wracał z Paryża, ale jego lot niestety się opóźnił. Żewłakow postanowił umilić sobie czas, o czym poinformował w swoich mediach społecznościowych.
"Lotnisko Charles De Gaulle i małe buteleczki czerwonego wina słabo mi się kojarzą. Zamiast o 10:45 jest szansa, że polecę o 19:20. Po 3 wyrzucają z roboty, więc będzie jedna. Trzymajcie kciuki" - napisał na InstaStories, oznaczając Artura Boruca.
To nawiązanie do afery sprzed 12 lat. Reprezentanci Polski wracali z Kanady, a na pokładzie samolotu Żewłakow biesiadował wraz z Borucem. Selekcjoner Franciszek Smuda zarzucił im, że pili alkohol i zaczepiali stewardessy. Później pierwszy z wymienionych musiał się pożegnać z drużyną narodową.
- Całe zamieszanie sprowokował Smuda. Zamówiliśmy po trzy buteleczki wina. Jeśli zaczepialiśmy stewardesy, to tylko po to, aby poprosić o następną butelkę. Miałem z tym iść do pilota? - Żewłakow usprawiedliwiał się przed kamerami "TVP Sport".
Czytaj także:
Dobre wieści dla Barcelony. Tyle klub zamierza wydać na transfery
Słynny klub chce Grzegorza Krychowiaka
ZOBACZ WIDEO: Michniewicz pozywa dziennikarza, co z Lewandowskim? Z Pierwszej Piłki #12