Urazy wyeliminowały z gry Bartosza Salamona i Antonio Milicia. Do tego Alan Czerwiński nabawił się problemów zdrowotnych na treningu, a w nocy poprzedzającej starcie z mistrzem Gruzji infekcja wirusowa dopadła Maksymiliana Pingota.
Cały plan Johna van den Broma się posypał. Pingot, który miał wystąpić od 1. minuty, znalazł się poza kadrą meczową, zaś Czerwiński trafił na ławkę na własną prośbę, bo lekarze odradzali mu występ.
To wszystko? Jak się okazuje, nie! - Lubomir Satka też nie był w stu procentach zdrowy i nie wiedziałem, jak długo da radę zagrać - przyznał holenderski szkoleniowiec, który ostatecznie zdjął Słowaka z boiska w 67. minucie, zastępując go Czerwińskim.
ZOBACZ WIDEO: Komentator oszalał, gdy to zobaczył. Ta reakcja to prawdziwe złoto
Drugim stoperem w tym spotkaniu był Barry Douglas, czyli nominalny lewy obrońca. - Gdy rano dowiedziałem się, w jakiej jesteśmy sytuacji, nie do końca wiedziałem, co zrobić. Przedyskutowaliśmy to z Tomaszem Rząsą, który przekazał mi, że Barry grywał w The Championship na środku obrony. Porozmawiałem więc z piłkarzem, potwierdził, że bez problemu wystąpi na tej pozycji i postanowiliśmy zastosować taki wariant - opowiada van den Brom.
- Na tym przykładzie doskonale widać, że liczą się wszyscy zawodnicy w kadrze. Każdy może dostać szansę nawet w najmniej spodziewanym momencie - dodał trener.
"Kolejorz" triumfował 5:0 po dubletach Michała Skórasia i Joao Amarala oraz bramce Mikaela Ishaka. Rewanż, który odbędzie się w najbliższy czwartek o godz. 19.00 w Batumi, powinien być formalnością.
Czytaj także:
Gorzkie wnioski dla reprezentacji Polski. "Ten poziom jest dla nas za wysoki"
Ostatni uczestnik mundialu wyłoniony! Zdecydował błyskawiczny gol