Raków nadal czaruje. Zabójcza skuteczność
W pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy Raków Częstochowa wygrał na wyjeździe ze Spartakiem Trnawa 2:0 i zapewnił sobie solidną zaliczkę przed rewanżem. Bohaterem został Ivi Lopez, autor obu goli.
Spartak Trnawa od początku sprawiał wrażenie zespołu, który chce, ale nie do końca może. Był określony pomysł na grę, natomiast ewidentnie brakowało wykonawców z przodu.
Na Słowację wraz z zespołem nie udał się Vladan Kovacević, który został skreślony z listy piłkarzy zgłoszonych na mecze III rundy. Oficjalnie jest kontuzjowany, natomiast w kuluarach mówi się, że może mieć to związek z ewentualnym transferem do Benfiki. Wobec tego w bramce stanął Kacper Trelowski i nie miał praktycznie nic do roboty. Choć raz w końcówce meczu zrobiło się gorąco, gdy kiwał rywala we własnym polu karnym. Na jego szczęście - skutecznie. Bramkarz gości błysnął dopiero w doliczonym czasie gry zachowując czujność i pewnie broniąc uderzenie z dystansu.
A fakt, że nie miał zbyt wielu okazji do wykazania się, to akurat zasługa gry defensywnej całego zespołu. Było parę błędów w tyłach, natomiast biorąc pod uwagę całe 90 minut częstochowianie stanowili monolit, wzajemnie się asekurowali. I w ten sposób Spartak miał mnóstwo problemów z kreowaniem sytuacji. Wraz z upływem minut gospodarze coraz mocniej się irytowali, stąd popełnili zdecydowanie więcej fauli.
Raków odniósł spokojne zwycięstwo, a po raz kolejny ojcem sukcesu okazał się Ivi Lopez. To jego dwa gole strzelone jeszcze w pierwszej połowie ustawiły dalszy przebieg rywalizacji. Pierwszy był nieco przypadkowy, bo jednak Hiszpan nie trafił czysto w piłkę po kapitalnym podaniu Mateusza Wdowiaka, ale futbolówka szczęśliwie wpadła do bramki. Na szczęście dla gości sędzia asystent nie zauważył też pozycji spalonej, a trzeba podkreślić, że na meczu nie było systemu VAR. Druga bramka to ponownie zasługa Wdowiaka i Iviego Lopeza, choć swoje pięć groszy dorzucił tu były piłkarz Piasta Gliwice Martin Bukata. To on faulował składającego się do strzału Wdowiaka. Ivi podszedł do piłki i nie pomylił się z jedenastu metrów.
Czy mogło paść więcej goli? Tak, mogło. Po przerwie dobrych szans nie wykorzystali jednak Vladislavs Gutkovskis i rezerwowy Władysław Koczerhin, a po stronie Spartaka niecelnie głową uderzał Jakub Paur. Nie były to jednak stuprocentowe szanse. Postawę miejscowych w drugiej połowie determinował wynik, natomiast nie udało im się skruszyć częstochowskiego muru.
Nie można też zapomnieć, że był to dziewiąty mecz Rakowa w europejskich pucharach pod wodzą trenera Papszuna i po raz ósmy (!) częstochowianie nie stracili gola. Piękna seria trwa nadal.
Spartak Trnawa - Raków Częstochowa 0:2 (0:2)
0:1 - Ivi Lopez 30'
0:2 - Ivi Lopez (k.) 45+1'
Składy:
Spartak: Dominik Takac - Kristian Kostma, Sebastian Kosa, Lukas Stetina, Martin Miković (82' Kazeem Bolaji) - Kyriakos Savvidis, Martin Bukata (70' Samuel Stefanik), Roman Prochazka (46' Jakub Paur) - Erik Daniel (82' Alex Ivan), Milan Ristovski (70' Kelvin Owusu Boateng), Bamidele Yusuf.
Raków: Kacper Trelowski - Stratos Svarnas, Zoran Arsenić, Milan Rundić - Fran Tudor, Ben Lederman (57' Władysław Koczerhin), Giannis Papanikolaou, Patryk Kun - Mateusz Wdowiak (57' Szymon Czyż), Vladislav Gutkovskis (76' Sebastian Musiolik), Ivi Lopez (77' Wiktor Długosz).
Żółte kartki: Daniel, Yusuf, Bukata, Miković (Spartak) oraz Czyż (Raków).
Sędzia: Igor Pajac (Chorwacja).
CZYTAJ TAKŻE:
Nici z transferu Barcelony. Nieoczekiwany zwrot akcji
Będzie transfer? Dziennikarz wytypował następcę Milika