W czwartek Raków Częstochowa bez większych problemów pokonał na wyjeździe Spartak Trnawa 2:0 i wypracował sobie solidną przewagę przed rewanżem na własnym stadionie. Mimo to trener Marek Papszun zachowuje czujność.
- Pierwsza połowa za nami. Wypracowaliśmy zaliczkę na wyjeździe i pozostało nam dopiąć sprawę na własnym boisku. Ten mecz trwa dalej. Nie jest jeszcze rozstrzygnięty. Nie myślimy jeszcze o kolejnej rundzie. To byłoby złe i nieodpowiedzialne z mojej strony - powiedział trener Rakowa na konferencji prasowej.
W poprzednim oraz obecnym sezonie Raków rozegrał już dziewięć spotkań w europejskich pucharach, a w zasadzie w eliminacjach. I ośmiokrotnie nie dał sobie strzelić ani jednego gola. To wynik imponujący.
ZOBACZ WIDEO: Zdradzamy szczegóły prezentacji "Lewego". Kiedy pierwszy gol dla Barcelony? - Z Pierwszej Piłki #14
- To duży wyczyn. Wiemy, że polskie drużyny zawsze mają pod górkę w europejskich pucharach. To pokazuje pewną tendencję, bo ci rywale nie byli słabi. Spartak również mocno się nam przeciwstawił, podobnie jak Astana w poprzedniej rundzie. To są trudne mecze, do których trzeba być bardzo dobrze przygotowanym pod każdym kątem. Cieszę się, że ten zespół jest tak mądry i doświadczony, że umie zachować czyste konto - podkreślał trener Papszun.
Przy okazji szkoleniowiec zapowiedział zmiany na niedzielny mecz w lidze z Górnikiem Zabrze. - Na pewno będą zmiany, bo mecz w Trnawie dużo nas kosztował. Przede wszystkim ze względu na pogodę, ale też z uwagi na determinację przeciwnika - powiedział trener Papszun.
I przy okazji, w ramach ciekawostki zdradził jak jego zespół radził sobie z upałem w Trnawie. Oczywiście poza częstym nawadnianiem organizmu. - Zawodnicy rezerwowi wyjątkowo nie byli na ławce, a pierwszą połowę oglądali z szatni ze względu na ten upał - podsumował szkoleniowiec.
CZYTAJ TAKŻE:
"Pojechali jak po swoje". Zachwyty po popisie Rakowa Częstochowa w Lidze Konferencji Europy
LKE: co za kompromitacja mistrza Polski!