Nie takiego startu sezonu PKO Ekstraklasy spodziewano się w Jagiellonii Białystok. Mimo rozegrania czterech meczów, drużyna ma na koncie tylko 3 punkty. - Na pewno to okres, w którym podlegamy weryfikacji i ocenie - nie krył trener Maciej Stolarczyk podczas niedawnej konferencji prasowej po porażce z Radomiakiem Radom (1:2).
To była trzecia kolejna przegrana zespołu z Podlasia po przyjściu 50-letniego szkoleniowca. Co prawda jego podopieczni nie wydają się spisywać na boisku tak źle, jak wskazuje tabela, ale wyniki pokazują co innego. Szczególnie, że na pierwszy rzut oka drużyna miała dość wygodny terminarz i możliwość zagrania aż trzech spotkań przed własną publicznością.
W składzie Jagiellonii nadal widoczne są niektóre braki, jak w poprzednich sezonach. Już po kilku meczach pojawiły się znane z przeszłości kłopoty z obroną, a także brak skuteczności w ataku. Ponadto widoczny jest problem w środku pomocy. - Na pewno się wzmocnimy - zadeklarował jednak Stolarczyk.
- Nie jesteśmy na tyle majętni aby mówić, że możemy ściągnąć napastnika, pomocnika, obrońcę, bramkarza. Po prostu bardzo analitycznie podchodzimy do tematu i chcemy podjąć optymalną decyzję w tej materii, pamiętając o tym, że klubowy portfel nie jest gruby - dodał.
W letnim oknie transferowym Jagiellonia pozyskała dotąd Mateusza Skrzypczaka, Nene, Wojciecha Łaskiego, Bartłomieja Żynela i Miłosza Kurzydłowskiego. Z okresu wypożyczeń do innych klubów wrócił też Juan Camara, a ponadto na kolejny rok udało się zatrzymać Marka Guala. Oprócz nich drużynę rezerw wzmocnił Hikaru Matsui, który teoretycznie w każdej chwili może zostać włączony do pierwszego zespołu.
Kapitan Jagiellonii powrócił i zaliczył jubileusz
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ojciec może być dumny. Synowie Ronaldo idą w jego ślady