Marek Drozd: Na pewno nie jestem bohaterem tego meczu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Stal Stalowa Wola bezbramkowo zremisowała na własnym stadionie z beniaminkiem ze Szczecina. W potyczce z Pogonią po raz pierwszy w tym sezonie defensywa Stalówki spisała się tak, jak powinna grać w każdym pojedynku o ligowe punkty.

W tym artykule dowiesz się o:

Potyczka Stali Stalowa Wola z Pogonią Szczecin nie należała do najciekawszych. Brakował głównie akcji ofensywnych. Jeżeli one były, to skutecznie rozbijali je obrońcy obu ekip. Goście praktycznie ani razu nie zagrozili bramce Stali. Gospodarze już w doliczonym czasie gry zmarnowali wyborną okazję na gola. Poza tym mecz nie obfitował w atrakcyjność. - Uważam, że wynik tej konfrontacji nie krzywdzi żadnej ze stron i jest sprawiedliwy - powiedział po spotkaniu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl najlepszy piłkarz Stali Stalowa Wola w sobotniej konfrontacji Marek Drozd.

Stoper Stalówki rozegrał bardzo dobre zawody. Był jednym z bohaterów Stalówki. Jego świetne interwencje w defensywie powstrzymywały groźne ataki Portowców. Warto podkreślić, że to był dopiero drugi mecz Drozda w tym sezonie w pierwszej jedenastce. Wcześniej były już opiekun Stali Przemysław Cecherz nie widział miejsca w składzie zielono-czarnych dla tego zawodnika, który bardzo się cieszy z otrzymanej szansy. - Na pewno nie jestem bohaterem tego meczu. Byłby nim na pewno Jurij Mychalczuk gdyby w ostatniej minucie zdobył gola. Dostałem szansę od nowego trenera i robiłem wszystko, aby jak najlepiej wypaść i móc grać dalej w składzie - stwierdził 31-letni obrońca jedynego przedstawiciela Podkarpacia na zapleczu ekstraklasy.

Stalowcy po raz pierwszy w tym sezonie w końcu zagrali tak jak należy w obronie. Linia obronna Stali nie popełniała już tak rażących błędów jak w poprzednich spotkaniach. Zdecydowanie inaczej ustawieni zielono-czarni bardzo dobrze radzili sobie w destrukcji i nie pozwalali Portowcom na zbyt wiele. Zabrakło jedynie szczęścia z przodu. - W końcu zagraliśmy dobrze w obronie. Myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej w defensywie. Oby w ataku coś ruszyło do przodu i myślę, że będzie już tylko na plus - dodaje Drozd.

Gra Stalówki w sobotę wyglądała zupełnie inaczej niż za trenera Cecherza. Stalowcy grali właśnie bardzo dobrze w obronie, natomiast w ataku nie wiodło im się już najlepiej. Wcześniej gra w przodzie wyglądała bardzo dobrze, były klarowne okazje, ale brakowało wykończenia. Z kolei obrona była dziurawa. Trener Białek potrzebuje jednak czasu, aby dobrze ustawić zespół ze Stalowej Woli. Styl gry piłkarzy z hutniczego miasta przypominał ten preferowany przez Władysława Łacha. Gracze Stali mają nadzieję, że teraz ich gra w końcu zaskoczy. - Nie będę mówił jak to było za trenera Cecherza. Najważniejsze jest dla mnie zero w obronie, a w przodzie zawsze jest szansa, że coś się może strzelić i wtedy wygrywa się spotkanie - kończy stoper Stali Stalowa Wola.

Źródło artykułu: