Olbrzymie zaskoczenia w grupie B. To naprawdę się stało

PAP/EPA / Na zdjęciu: mecz FC Porto - Club Brugge
PAP/EPA / Na zdjęciu: mecz FC Porto - Club Brugge

To był niezwykły wieczór z Ligą Mistrzów. Druga kolejka okazała się dla jednych dotknięciem nieba, a dla drugich bolesną lekcją.

Liga Mistrzów po raz kolejny nie zawiodła, serwując swoim fanom ogromne emocje. Najciekawiej było w grupie B, gdzie faworyci polegli i to w zawstydzającym stylu.

Tego dnia (13 września) najwyższy wynik padł w Portugalii, a dokładnie w Porto. To właśnie w tym mieście miejscowe "Smoki" podejmowały u siebie Club Brugge. Faworyzowani w tym starciu byli gospodarze. Nic w tym dziwnego, portugalski klub występuje w o wiele wyżej notowanej lidze, a w dodatku rozgrywał to spotkanie na własnym terenie. Jak się okazało, nie można się było bardziej mylić.

Goście wyszli na prowadzenie już w 15 minucie, za sprawą trafienia z rzutu karnego Ferrana Jutgli. Po przerwie ekipa z Brugii nie zwolniła tempa i rozpoczęła istny festiwal strzelecki. Najpierw piłkę do siatki rywali skierował Kamal Sowah, a następnie Andreas Skov Olsen oraz Antonio Nusa, który ustalił końcowy rezultat 0:4.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ta dziewczyna wymiata! Zobacz jej popisy

Sporego upokorzenia doznało także Atletico Madryt. Zespół ze stolicy Hiszpanii udał się do Leverkusen, gdzie zmierzył się z Bayerem. "Aptekarze" nie byli jednak zbyt gościnni, sprawiając niemała niespodziankę.

Do kluczowych zdarzeń tego meczu doszło pod koniec drugiej połowy. Wynik otworzył Robert Andrich, kierując piłkę między słupki w 84. minucie. A kilka chwil później "Los Rojiblancos" dobił Moussa Diaby. Podopieczni Diego Simeone musieli więc pogodzić się z porażką 0:2.

Skandal przed meczem LM w Marsylii. Nazistowskie pozdrowienie na trybunach
Pierwsza wygrana Interu. Fantastyczna końcówka Sportingu

Komentarze (0)