Trwa kryzys Wisły Płock. Zagłębie przełamało fatalną serię

Niedawny lider PKO Ekstraklasy nie wygrał czwartego meczu z rzędu. Wisła Płock przegrała na wyjeździe z Zagłębiem Lubin 1:2, choć wszystko zaczęło się dla niej idealnie, bo gola życia strzelił Aleksander Pawlak.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Damjan Bohar i Mateusz Szwoch PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Damjan Bohar i Mateusz Szwoch
Nie da się zacząć meczu lepiej, niż zrobiła to Wisła Płock w niedzielę w Lubinie. Aleksander Pawlak kapitalnie złożył się do strzału z powietrza z ok. trzydziestu metrów i strzelił prawdopodobnie swojego najładniejszego gola w dotychczasowej karierze. Młodzieżowiec Wisły ma jednak pecha, bo jego trafienie nie zostanie golem kolejki, bo jednak mimo wszystko bardziej efektowne były strzały Fabiana Piaseckiego i Filipa Mladenovicia.

Niemniej, wydawało się, że Wisła dostanie mentalnego kopa i wróci na ścieżkę zwycięstw z początku sezonu, jednak nawet taki start jej nie pomógł.

A to dlatego, że goście grali bardzo niepewnie, by nie powiedzieć słabo w defensywie. Przy obu golach dla KGHM Zagłębia Lubin tracili piłkę w okolicach własnego pola karnego. Kończyło się to dla nich fatalnie. W pierwszej połowie Martin Dolezal skorzystał ze świetnego dośrodkowania Filipa Starzyńskiego, a także zawahania Krzysztofa Kamińskiego i pewnym strzałem głową doprowadził do remisu. Po przerwie natomiast stracił piłkę Davo, dosłownie chwilę później Tomasz Makowski idealnie wypatrzył w polu karnym Kacpra Chodynę, który płaskim strzałem dał lubinianom prowadzenie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie do wiary! Zobacz, co wyprawiał ten bramkarz

Udało się dowieźć ten wynik do końcowego gwizdka, co oznacza pierwsze domowe zwycięstwo Zagłębia w tym sezonie.

Nie było to złe spotkanie w wykonaniu Wisły. Było parę okazji do strzałów z dalszej odległości, nieźle prezentował się Kristian Vallo, który wyprowadził kilka kontrataków. Brakowało jednak właściwej decyzji w polu karnym rywala. Zbyt indywidualnie grali płocczanie, dokonywali złych wyborów. Efektem frustracji była czerwona kartka Steve'a Kapuadiego na dziesięć minut przed końcem, który w niegroźnej sytuacji uderzył w twarz Tornike Gaprindaszwiliego.

Zagłębie zaczęło spokojnie, nawet gdy przegrywało, to nie oglądaliśmy nie wiadomo jak intensywnego pressingu. Warto też podkreślić, że przy stanie 1:1 swojego drugiego gola tego popołudnia strzelił Dolezal, gdy piętą skierował piłkę do siatki po podaniu Chodyny, ale sędziowie po analizie powtórek słusznie dopatrzyli się minimalnego spalonego.

Nie tylko z tego powodu wynik mógł być wyższy. Dwie bardzo dobre okazje w drugiej połowie zmarnował Starzyński, a w samej końcówce w poprzeczkę trafił rezerwowy Tomasz Pieńko. Z drugiej jednak strony w ostatniej minucie doliczonego czasu gry piłkę meczową miał wspomniany wcześniej Davo, ale minimalnie spudłował.

KGHM Zagłębie Lubin - Wisła Płock 2:1 (1:1)
0:1 Aleksander Pawlak 3'
1:1 Martin Dolezal 20'
2:1 Kacper Chodyna 62'

Składy:

Zagłębie: Kacper Bieszczad - Bartłomiej Kłudka, Bartosz Kopacz, Jarosław Jach (46' Aleks Ławniczak), Guram Giorbelidze (86' Arkadiusz Woźniak) - Kacper Chodyna (65' Tornike Gaprindaszwili), Tomasz Makowski, Łukasz Łakomy, Filip Starzyński (73' Tomasz Pieńko), Damjan Bohar - Martin Dolezal (65' Rafał Adamski).

Wisła: Krzysztof Kamiński - Aleksander Pawlak, Anton Krywociuk, Steve Kapuadi, Piotr Tomasik - Kristian Vallo (73' Damian Warchoł), Dominik Furman (84' Filip Lesniak), Mateusz Szwoch (84' Jakub Rzeźniczak), Davo Dawid Kocyła (59' Mateusz Lewandowski) - Łukasz Sekulski (73' Milan Kvocera).

Czerwona kartka: Steve Kapuadi 82' (Wisła, za uderzenie przeciwnika).

Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).

CZYTAJ TAKŻE:
Kanji Okunuki katem Korony Kielce
Widać to nawet na zdjęciach. "Lewy" nikogo nie oszuka

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×