Na Pogoń był za słaby
Jako młody chłopiec Mikołaj Lebedyński chciał trenować w ukochanym szczecińskim klubie, Pogoni Szczecin. Jednak trener, który prowadził nabór do nowo powstającego wówczas rocznika nie poznał się na talencie "Mikiego". - Moja przygoda z piłką zaczęła się w Arkonii Szczecin. Początkowo chciałem trenować w Pogoni, przyszedłem na trening, ale nie udało mi się niestety załapać do zespołu. Ówczesny trener nie widział mnie w gronie chłopców, którzy mogliby trenować w Pogoni. Nie udało się w Pogoni, więc trafiłem do Arkonii. Najpierw przygoda z piłką była dla mnie swego rodzaju zabiciem czasu. Zacząłem trenować, żeby mieć, co robić po lekcjach w wolne dni i w wakacje. Z biegiem czasu piłka nożna przerodziła się z zabawy w poważne granie. Po pewnym czasie trenowania trafiła się okazja do przejścia do Pogoni, a ja jako młody chłopak urodzony w Szczecinie marzyłem, żeby trafić do Dumy Pomorza i skorzystałem z tej szansy. Gdy miałam trzynaście lat trafiłem na Twardowskiego.
Przełom w sezonie 2008/2009
Ubiegły rok był najważniejszym w dotychczasowej karierze Lebedyńskiego. Młody napastnik zdobył brązowy medal na Mistrzostwach Polski z Pogonią '89. W sumie w sezonie 2008/09 "Miki" w pierwszym zespole Dumy Pomorza rozegrał 1014 minut i strzelił 7 bramek.
- Myślę, że przełomem w mojej przygodzie z piłką jest ubiegły sezon, gdy trenerem Pogoni najpierw był Mariusz Kuras, a później Piotr Mandrysz. To właśnie ci trenerzy wprowadzili mnie do piłki seniorskiej, gdzie zdobywałem doświadczenie. W tym sezonie grałem tylko w rundzie wiosennej, ale udało mi się strzelić siedem bramek. Myślę, że ten etap, w którym zetknąłem się z tą już prawdziwą piłką był dla mnie najważniejszy i nadal jest, bo ja wciąż się uczę i dużo jeszcze pracy przede mną.
Chwila zwątpienia
Napastnik Pogoni niechętnie wspomina swoją chwilę zwątpienia w sens gry w futbol. Jednak Mikołaj Lebedyński sam przyznaje, że piłka nożna jest jego życiem i trudno byłoby ją zastąpić. - Miałem swój moment zwątpienia, aż głupio się przyznać. Pamiętam, że było to w zimie, gdy zacząłem naukę w liceum. Złapałem wtedy chwilową niechęć do trenowania, chciałem już zakończyć swoją grę w piłkę. Po dłuższym zastanowieniu się doszedłem jednak do wniosku, że bez futbolu nie miałbym, co robić, że jest to moje główne zajęcie. Jestem więc na piłkę nożną skazany.
Na grę w reprezentacji przyjdzie jeszcze czas
Zaskakujące jest, iż mimo wielkiego talentu i sporych umiejętności "Miki" ma na swoim koncie zaledwie trzy występy w reprezentacji Polski. Jest to dziwne, gdyż wielu fachowców wypowiada się o Lebedyńskim w ciepłych słowach, a mimo to, trenerzy reprezentacji młodzieżowych nie sięgają po tego napastnika. - Moja przygoda z reprezentacją nie jest zbyt długa. Miałem jedną okazję zgrania w koszulce z orłem na piersi. Zostałem powołany na turniej, w którym występowali głównie zawodnicy jakby testowani do kadry. To była reprezentacja U-17. Na turnieju rozegrane były cztery spotkania, ja wystąpiłem w trzech. Tych zawodów nie wspominam zbyt dobrze, gdyż nie pokazałem się w nich najlepiej. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę miał szansę zagrania w reprezentacji Polski, bo chyba każda osoba trenująca jakąś dyscyplinę sportową o tym marzy. Ja jednak na ten dzień skupiam się na jak najlepszej grze w Pogoni.
Marzy mu się FC Barcelona
Jak wielu piłkarzy, Mikołaj Lebedyński marzy o grze w wielkim klubie przy tysiącach kibiców. Jednak młody napastnik trzeźwo i realnie podchodzi do sprawy. - Mam swoje marzenia i cele i staram się je realizować, ale jak się to ułoży, to czas pokaże. Zobaczymy, na jakim poziomie będę grał w następnych latach, czy będę się prawidłowo rozwijał. Ważne, abym postawił odpowiednie kroki. Marzy mi się gra w FC Barcelonie, ale wiadomo, że droga do tego klubu jest długa i ciężka do pokonania. Nie chciałbym się z góry skreślać, bo o marzenia trzeba walczyć, ale jestem świadomy, iż będzie bardzo trudno zagrać w barwach Barcelony. Okaże się za kilka lat, co jest mi pisane.
Czy Mikołaj Lebedyński będzie gwiazdą? Odpowiedź na te pytanie poznamy za kilka lat. Jest jednak pewne, że młody napastnik ma duży talent, który stara się rozwijać. Ważne jest też to, iż "Miki" jest skromnym, normalnym chłopakiem, któremu popularna soda do głowy nie uderzyła i wydaje się, że raczej nie uderzy. W ostatnich latach, ale i nie tylko wielu młodych, utalentowanych piłkarzy, którzy swoją karierę dopiero zaczynają znika z piłkarskiej sceny, bo wybrali inne życie, bardziej aktywne nocą. Miejmy nadzieję, że kariera Mikołaja będzie rozwijała się prawidłowo i za parę lat polska reprezentacji będzie miła pożytek z tego zawodnika.