Po przerwie na reprezentację Robert Lewandowski wrócił do FC Barcelony i... zrobił swoje. Zaliczył efektowne trafienie (dziewiąte w siódmym występie w La Liga), zapewnił swojej drużynie triumf, a sam został wybrany graczem meczu.
Tak Lewandowski strzelił gola w meczu z Mallorcą -->> Magiczny gol "Lewego". Można oglądać i oglądać! [wideo]
"Z jednej strony radość i duma, że "Lewemu" tak się wiedzie w nowej drużynie, z drugiej smutek i żal, że Robert odżywa w klubie po zgrupowaniu i występach w kadrze" - pisze Dariusz Dziekanowski w felietonie dla "Przeglądu Sportowego".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ to zrobił! Ten film ma ponad 800 tys. wyświetleń
Ekspert zauważył, że spotkanie z RCD Mallorcą nie było wielkim widowiskiem, ale jednak koledzy "Lewego" i tak byli mu w stanie stworzyć cokolwiek, aby mógł oddać kilka strzałów. W tym jeden ten kluczowy, decydujący.
Jeżeli chodzi natomiast o reprezentację Polski, to sytuacja jest zupełnie inna. Dodajmy, że w starciu z Holandią nasz kapitan nie zdołał oddać nawet jednego strzału!
"My po meczach z Holandią i Walią niestety pozostajemy z poczuciem, że selekcjoner nie ma pomysłu, jak zbudować zespół wokół najlepszego napastnika świata. I ten w dwóch spotkaniach oddaje pół strzału" - pisze Dziekanowski.
I były reprezentant Polski nie widzi światełka w tunelu dla Lewandowskiego, żeby w kadrze mógł poczuć się lepiej i był bardziej "dokarmiany". Dlaczego?
"Tak jest i tak będzie wyglądać gra naszych drużyn, jeśli trenerzy będą myśleć tylko o tym, jak przetrwać, jak tylko osiągnąć korzystny wynik, a nie starać się, by gra ich drużyny była atrakcyjna dla oka kibica i dawała radość piłkarzom" - zakończył wątek.
Zobacz także:
Gorzkie słowa o Messim. Nie chcą go w Barcelonie
Dostał nową ksywkę. Hiszpanie trafili w punkt