Śmiałe słowa Guardioli na konferencji. "Nikt nie może z nim konkurować"

PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Pep Guardiola
PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Pep Guardiola

Rywalizacja w grupie G wchodzi w kluczową fazę. "Obywatele" stoją przed szansą na to, aby znacząco przybliżyć się do awansu z pierwszego miejsca. Pomóc w zrobieniu tego kroku ma Haaland, którego Guardiola ostatnio nie mógł się nachwalić.

Przed Manchesterem City kolejny mecz w fazie grupowej. Już 5 października ich rywalem na własnym terenie będzie FC Kopenhaga. Choć tego dnia na boisku znajdzie się 22 piłkarzy, to i tak wszystkie oczy będą zwrócone na Erlinga Haalanda.

Pozycja Norwega w drużynie na tyle urosła, że nawet sam Pep Guardiola poświęcił mu sporą część konferencji, aby zakomunikować, jak wspaniałym jest on zawodnikiem. - W jego wieku nikt nie może z nim konkurować. Nikt. Liczby mówią same za siebie - powiedział hiszpański szkoleniowiec.

- W szatni i na boisku widzimy aspekty, które nie są statystykami, a sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi, że tu jest. Nawiązuje kontakt poza boiskiem z młodymi zawodnikami, sztabem [...] Nie jest tylko napastnikiem, który strzela gole - stwierdził.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz nawet się nie ruszył. Gol "stadiony świata"!

Wydaje się, że przed "Obywatelami" łatwa przeprawa, jednak Guardiola jest nieco innego zdania. - Znam jakość, jaką dysponują. Nie grają tylko długimi piłkami do napastnika, mają umiejętność gry i odwagę. Jestem zaskoczony, jak wiele rzeczy robią tak dobrze - przyznał.

- Moje oczekiwania są skromniejsze niż mediów, które wymagają od nas zwycięstwa. Nie jestem tego typu menedżerem, który mówi "nigdy, przenigdy". Mam duży szacunek, wygrali ligę w zeszłym sezonie - dodał.

Dla ekipy z Kopenhagi to istotny moment fazy grupowej. W tabeli grupy G zajmują bowiem trzecie miejsce z takim samym dorobkiem punktowym co czwarta Sevilla. Zdobycie chociażby punktu na Etihad Stadium, mogłoby znacznie przyczynić się do końcowych rozstrzygnięć. Początek tego spotkania zaplanowano na godzinie 21:00.

Nie wyszedł na drugą połowę. Już wiadomo, dlaczego
Deklasacja w Monachium. Bayern nie miał litości

Komentarze (0)