Czwartkowe starcie przy Okrzei nadrobiło częściowe zaległości z 2. kolejki PKO Ekstraklasy. - Był to zaległy mecz, więc obie drużyny miały okazję, żeby podreperować swój dorobek punktowy. My walczyliśmy o pozycję lidera, a Piast, żeby uciekać ze strefy zagrożonej spadkiem. Było widać determinację i zaangażowanie u zawodników rywala, więc tradycyjnie był to dla nas ciężki mecz, jak zawsze z Piastem - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Marek Papszun, trener Rakowa Częstochowa.
- Mecz dwóch odsłon. Pierwsza z sytuacjami dla nas, a druga zdecydowanie dla Piasta. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się polubownie, to dopisało nam trochę szczęścia. Co zabrało nam w Łodzi, w Gliwicach nam oddało i zbilansowało - dodał.
Częstochowianie w Gliwicach nie zaprezentowali się ze swojej najlepszej strony. - To był przeciętny mecz w naszym wykonaniu i długimi momentami go nie kontrolowaliśmy. Na za dużo pozwoliliśmy Piastowi, szczególnie w drugiej części spotkania. Tym bardziej się cieszę, że z tego terenu wywozimy trzy punkty i zrealizowaliśmy swój cel na tym etapie rozgrywek. Musimy się jednak poprawić, jeżeli chodzi o grę, bo w następnym meczu możemy nie mieć już szczęścia - podkreślił szkoleniowiec Medalików.
Piastowi brakuje szczęścia przeciwko Rakowowi. W czwartkowy wieczór gola stracił w 100. minucie, a w poprzednim pojedynku obu zespołów wicemistrzowie Polski również wyrwali zwycięstwo w samej końcówce. W 95. minucie na listę strzelców wpisał się wówczas Mateusz Wdowiak.
- W ostatnim meczu z Piastem też strzeliliśmy bramkę w ostatnich sekundach i chyba ten zespół nie ma do nas szczęścia. Podobnie jest w przypadku Rakowa i Cracovii, gdzie my tego szczęścia nie mamy. Z Piastem zawsze gra jest wyrównana i wcale nie musieliśmy wygrać tego meczu - zakończył Marek Papszun.
--> Tyle możesz zarobić u Podolskiego
--> Lech Poznań może stracić ważnego piłkarza
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ to zrobił! Ten film ma ponad 800 tys. wyświetleń