- Słyszałem opowieści o bombach, które uderzyły w ich domy. Zabrały im nogi, ręce, rodziny. W Dnieprze poszedłem do szpitala i widziałem tam chłopców oraz dziewczynki w wieku sześciu lat z okropnymi obrażeniami ciała - zdradził Andrij Szewczenko w wywiadzie dla "The Players' Tribune".
Opis miejsc, które odwiedził były piłkarz m.in. Dynama Kijów, Milanu i Chelsea jest wstrząsający. Miasta, w których dorastał jako dziecko - Kijów, Irpień, Dniepr - zostały zniszczone przez rosyjskie rakiety i bomby.
Największe wrażenie na 46-letnim Szewczence wywarła jednak wizyta na oddziale dziecięcym w szpitalu w Dnieprze (w środkowo-wschodniej części Ukrainy).
- Widziałem rzeczywistość. To jest wojna. To coś, co musisz zobaczyć na własne oczy. To nie jest film. To prawdziwe życie. Szczerze, po drugiej sali nie chciałem tego kontynuować. Tam było za dużo smutku. Nie mogłem już tego znieść. Osierocone dzieci z oderwanymi kończynami... Wyszedłem stamtąd chory - przyznał.
111-krotny reprezentant Ukrainy (w latach 1995-2012) drugi raz pojechał do swojego kraju od początku wojny, którą Federacja Rosyjska rozpoczęła 24 lutego.
W wywiadzie zwrócił się do cywilizowanego świata o kontynuowanie organizacji pomocy dla Ukrainy. - Sytuacja jest krytyczna. Tak wiele rodzin żyje w przepełnionych, tymczasowych mieszkaniach bez dostępu do podstawowych usług. A niedługo będzie zima. Musimy nadal zbierać fundusze - zaapelował Szewczenko.
Zobacz:
Tajemnica opaski Szewczenki. Czy Lewandowski zagra z nią na mundialu? Kto o tym decyduje? Znamy odpowiedzi
Lewandowski zwrócił się do Szewczenki. Co za słowa!