Prezes FC Barcelony Joan Laporta nie mógł się pogodzić z wynikiem El Clasico. Po końcowym gwizdku starcia z Realem Madryt (3:1) ruszył do szatni sędziego. Działacz chciał wyjaśnień na temat niepodyktowanego rzutu karnego za domniemany faul na Robercie Lewandowskim.
Takie zachowanie jest oczywiście niezgodne z regulaminem. Laporta został ukarany na podstawie artykułu 133., który mówi o brak stosowania się do nakazów, instrukcji, porozumień lub zobowiązań. Jednak wysokość grzywny wprawia w śmiech.
Prezes jednego z największych klubów na świecie będzie musiał zapłacić bowiem jedynie... 150 euro. Dla Laporty tak potężna kara z pewnością będzie stanowiła poważny uszczerbek w domowym budżecie i powstrzyma go przed podobnymi zachowaniami w przyszłości.
"Intencją prezesa klubu nie był protest przeciwko sędziom, lecz zwrócił się do nich w sposób pełen szacunku i uprzejmości, a jego jedyną intencją było uzyskanie powodów decyzji" - pisze w oświadczeniu komitet rozgrywek.
Organizacja wskazuje również na to, że opuścił szatnię sędziów i wystosował przeprosiny do RFEF. Z tego powodu wnioskowano o najmniejszą możliwą karę.
Czytaj więcej:
Skandaliczne warunki dla kibiców w Katarze. A cena? Zwala z nóg
To wywróciłoby wszystko. Szef PSG rozmawiał z "Lewym"
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski już żałuje przejścia do Barcelony? "Tu nie mam wątpliwości!"