Marcus Rashford był bohaterem reprezentacji Anglii w ostatnim meczu grupowym. Zdobył dwie bramki, a jego ekipa zwyciężyła 3:0, awansując tym samym do fazy pucharowej mundialu.
Pierwszy gol padł po rzucie wolnym z dystansu, nie dał szans Danny'emu Wardowi, golkiperowi Walii. Trafienia nie świętował w zwyczajny sposób. Padł na kolana, uniósł ręcę, wskazując nimi w niebo i zamknął oczy.
Powód takiego gestu wyjaśnił tuż po meczu. Nie było w tym przypadku. - Niestety kilka dni temu straciłem jednego z przyjaciół. Długo walczył z rakiem. Cieszę się, że udało mi się zdobyć dla niego bramkę - mówił piłkarz w rozmowie z dziennikarzami po meczu.
- Zawsze był moim wsparciem. Cieszę się, że pojawił się w moim życiu, był wspaniałą osobą - dodał ze wzruszeniem.
Dzięki dwóm bramkom Rashforda i jednej Phila Fodena, Anglicy zakończyli zmagania z siedmioma punktami na koncie i awansowali do 1/8 finału. Tam zagrają z Senegalem.
- Mamy naprawdę dobry skład. Jest on na tyle dobry, by rzucić wyzwanie innym rywalom i wygrać turniej. Mam nadzieję, że takie mecze będą nas budowały i dalej będziemy grać jeszcze lepiej - podsumował Rashford.
Czytaj też:
Były selekcjoner wie, jak zatrzymać Messiego. Wielki mecz przed Polską
Wygwizdali angielski hymn podczas meczu MŚ. Wyjaśnili dlaczego
ZOBACZ WIDEO: To zaskoczyło dziennikarza WP. "Nie było czuć przesadnej euforii"