Krychowiak przerwał milczenie ws. premii. "Panowie, będzie z tego syf"

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Grzegorz Krychowiak
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Grzegorz Krychowiak

- Zaczęliśmy o tym rozmawiać w grupce i wniosek był jeden: "Przecież to nie ma prawa przejść. Dostaniemy po du***" - Grzegorz Krychowiak wywiadzie dla portalu meczyki.pl opowiedział, jak z jego perspektywy wyglądała afera premiowa.

Po odpadnięciu z mistrzostw świata zrobiło się gorąco wokół reprezentacji Polski. Tuż przed wylotem do Kataru premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że wypłaci kadrowiczom 30-milionową premię za awans do 1/8 finału. Podopieczni Czesława Michniewicza zrealizowali cel, ale pieniądze nie trafią do ich kieszeni.

W trakcie zgrupowania doszło do spięcia przy podziale pieniędzy. Później Robert Lewandowski przekonywał, że nie było mowy o podziale konkretnych kwot, rada drużyny miał ustalić procentowy system podziału premii. Grzegorz Krychowiak przedstawił inną wersję wydarzeń w rozmowie z portalem meczyki.pl.

- Może nie wszyscy to zrozumieją, ale jak kilku najbogatszych zawodników ma zadecydować za całą grupę? To były bardzo duże kwoty. Działają normalne pobudki. Ostatecznie nie jesteśmy panami i władcami tej reprezentacji. Mi by ta premia życia nie zmieniła, ale nie mieliśmy prawa odmawiać im tych pieniędzy, nawet jeżeli były wirtualne - tłumaczył.

Krychowiak przewidywał, że przyznanie wielomilionowej premii polskim piłkarzom może nie spodobać się opinii publicznej. Zresztą miał też uzasadnione wątpliwości, czy Biało-Czerwonym należą się dodatkowe pieniądze od rządu. Rada drużyny podjęła decyzję z myślą o młodych zawodnikach.

ZOBACZ WIDEO: Kolejna katastrofa na mundialu. To ich największy problem

- Już trochę w tym życiu widzieliśmy. Nie z takich rzeczy powstawały afery. Wstaliśmy od stołu i powiedzieliśmy sobie w wąskim gronie: "Panowie, będzie z tego syf". Że to jest złe. Że to uderzy głównie w nas. Nie wyciągaliśmy po nic rąk. To były pieniądze, których nikt od nikogo nie chciał  - zaznaczył.

Doświadczony reprezentant Polski czuł pismo nosem. - Zaczęliśmy o tym rozmawiać w grupce i wniosek był jeden: "Przecież to nie ma prawa przejść. Dostaniemy po du***". Prawdą jest, że część zawodników żartowała sobie z tej rozmowy (z premierem - przyp. red.), jak to bywa w drużynie, ale ci starsi wyczuwali, że może to być w niedalekiej przyszłości problem - wspominał Krychowiak.

Czytaj także:
To kolejna ofiara mundialu w Katarze? Selekcjoner na wylocie
"To była sprawiedliwość". Reprezentant Francji odgryzł się Kane'owi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty