Reprezentacja Chorwacji, choć na zeszłym mundialu wywalczyła srebrne medale, była skazywana na pożarcie w meczu ćwierćfinałowym z Brazylią.
Po raz kolejny okazało się jednak, że jakiekolwiek próby przewidywania wyników katarskiego turnieju mijają się z celem. Chorwaci, po heroicznej walce przez 120 minut meczu zwyciężyli w rzutach karnych, odsyłając Canarinhos do domu.
Dla Luki Modricia był to szczególny mecz, bowiem mógł w nim zmierzyć się z kolegami z klubowej szatni jak Rodrygo, Vinicius Junior czy Eder Militao. Jak się okazuje, ostrzegał on ich już przed turniejem.
ZOBACZ WIDEO: Sceny w hotelu Chorwatów. Tak świętowali po meczu
- Zanim pojechałem na mistrzostwa świata, dużo o nich rozmawialiśmy w szatni Realu. Mówiłem: Uważajcie na Chorwację - zdradził 37-latek w rozmowie z RTVE. - Widziałem bardzo dobry, dojrzały zespół, z młodymi piłkarzami, którzy wnieśli nową jakość i energię - dodał.
Dobra dyspozycja Chorwacji nie powinna być jednak zaskoczeniem. Jak podkreślił Modrić, prezentują oni równą, wysoką formę od dłuższego czasu.
- Nasz trener powiedział nam, że od Euro w 22 meczach przegraliśmy tylko jeden. To coś imponującego. Rozegraliśmy wiele dobrych spotkań i to też wiele o nas mówi. Ponowny awans do półfinału mundialu po czterech latach to jednak coś bardzo wielkiego.
Aby jednak powtórzyć wynik z 2018 roku i zagrać w finale, Chorwaci muszą pokonać jeszcze jedną przeszkodę. W we wtorek, o 20:00 zmierzą się w półfinale z Argentyną.
Czytaj także:
- Media: Kulesza kontaktował się z polskim trenerem. "Odmówił"
- FIFA wyciągnęła konsekwencje po meczu Holandia - Argentyna. Zapadła decyzja