Argentyńczycy hucznie świętowali po wygranym finale mistrzostw świata z Argentyną. Po ostatnim gwizdku Szymona Marciniaka puchar z rąk prezydenta FIFA odebrał Lionel Messi. W pewnym momencie emir Kataru Tamim ibn Hamad Al Sani założył biszt kapitanowi "Albicelestes".
Tym samym Katarczycy złamali regulamin FIFA (więcej TUTAJ). Światowe media rozpisywały się na temat gestu organizatorów turnieju wobec 35-latka, który otrzymał przedwczesny prezent świąteczny.
Dziennikarze "Esquire Middle East Arabic" ujawnili, że tradycyjny biszt kosztował około dwa tysiące euro. Co więcej, na finał przygotowano dwa płaszcze - krótszy i dłuższy w różnych rozmiarach. Drugi miał być przeznaczony dla kapitana francuskiej kadry, Hugo Llorisa.
Biszt został osobiście zamówiony przez emira Kataru. Krawiec ujawnił szczegóły.
- Gdy dostaliśmy zlecenie, nie wiedzieliśmy, że płaszcz trafi do mistrzów świata. Nie spodziewaliśmy się, że zobaczymy w nim Messiego. To wielka duma, że Al Thani wybrał nasz zakład. Postawiono nam pewne wymagania: musiał być lekki i przezroczysty. Dopiero później zrozumieliśmy, że chodziło o pokazanie barw zwycięskiej drużyny - wspominał Muhammad Abdullah Al-Salem.
Czytaj także:
Lewandowski odebrał nagrodę i przemówił. "Coś wyjątkowego"
Decyzja ws. selekcjonera. Tak Cezary Kulesza wybiera trenerów
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielka feta w Buenos Aires!