22 grudnia oficjalnie PZPN poinformował, że kontrakt Czesława Michniewicza z reprezentacją Polski nie zostanie przedłużony. - Nowy selekcjoner musi również poprawić wizerunek drużyny narodowej i odbudować zaufanie kibiców - powiedział Cezary Kulesza dla laczynaspilka.pl (więcej TUTAJ). Tutaj rodzi się pytanie, kogo fani naszej kadry widzieli by właśnie w takiej roli?
Liczba kandydatów robi wrażenie
Nazwisk nie brakuje, jednak głównie przewijają się jedynie zagraniczni kandydaci. Roberto Martinez, Herve Renard, Paulo Bento, Nenad Bjelica, Andrij Szewczenko czy też Juan Ramon Lopez Caro to osoby, które mogłyby przejąć nasz zespół po Michniewiczu. Jeżeli chodzi o renomę, zestawienie to robi wrażenie. Jednak trudno może być ocenić, z którym szkoleniowcem Biało-Czerwoni podnieśliby swój poziom gry.
- Nie jest dla mnie za wcześnie. Uważam, że już obecnie byłbym gotowy do przejęcia funkcji selekcjonera reprezentacji Polski - mówił w rozmowie dla "Weszło" Marek Papszun, który na ten moment wydaje się jedynym trenerem z Polski, który mógłby się podjąć temu wyzwaniu. Jednak trudno uwierzyć w to, że zdecyduje się on zostawić Raków Częstochowa w środku sezonu i podjąć się wyzwaniu, jakim jest prowadzenie kadry narodowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ale trafił! Komentator oszalał po tym golu
Tym samym w naszym kraju można zauważyć podział na dwie grupy. Jedna jest za tym, aby nowym trenerem reprezentacji został Polak. Druga z kolei uważa, że powinien być to obcokrajowiec. Do tego grona można zaliczyć m.in Pawła Golańskiego.
- Wziąłbym cudzoziemca. Na ten moment nie widzę w naszym kraju trenera, który mógłby prowadzić reprezentację Polski. Uważam, że PZPN stać na trenera z wysokiej półki. Może nie z tej najwyższej, ale na takiego, żeby dać sobie szansę, że piłkarze w niego uwierzą - powiedział Golański.
Czas na pierwsze kroki
Już od 1 stycznia reprezentacja Polski oficjalnie pozostanie bez trenera. Biorąc pod uwagę, że czas leci nieubłagalnie szybko trzeba będzie się śpieszyć z wybraniem nowego selekcjonera. W końcu już za kilka miesięcy ruszą eliminacje do Euro 2024.
Obecnie datę poznania nowego szkoleniowca można wróżyć z fusów. Na ten moment nie ma żadnych przesłanek mówiących o podjęciu tej decyzji. Wiadome jest na pewno, że PZPN ma utworzoną listę kandydatów. W końcu Jakub Kwiatkowski informował, że na niej nie znajduje się Stanisław Czerczesow, o którego pytali Rosjanie.
Biorąc pod uwagę, że nowy trener ma otrzymać zdecydowanie pokaźniejsze wynagrodzenie niż Michniewicz można spodziewać się, że rola ta przypadnie jednemu z zagranicznych szkoleniowców. Na pewno spore szanse na zostanie selekcjonerem naszej kadry ma Bjelica, który miał już okazję pracować z polskimi zawodnikami w Lechu Poznań przy okazji szlifując nasz język.
Michniewicz przyjechał przedłużyć kontrakt?
W programie "Pogadajmy o piłce" na kanale Meczyki na platformie YouTube Janusz Basałaj, dziennikarz i były dyrektor departamentu ds. komunikacji w związku ujawnił, że trener był kompletnie zaskoczony decyzją PZPN.
- Czesław Michniewicz był tak zaskoczony, że kiedy dowiedział się od Cezarego Kuleszy, że już go nie ma, natychmiast poszedł do windy i zjechał na dół. Nie mówię, że się nie pożegnał, bo na to ma jeszcze czas, ale tak nie reaguje człowiek, który dostał między oczy. Wydaje mi się, że jechał przekonany o tym, że będzie to rozmowa wychowawcza, ale kontrakt zostanie przedłużony - powiedział Basałaj.
Zdziwienie Michniewicza da się jednak zrozumieć. W końcu zrealizował on wszystkie postawione przed nim cele sportowe, stąd w teorii wykonał to, czego oczekiwał od niego PZPN. Cezary Kulesza rozliczył jednak byłego już selekcjonera kadry z całej otoczki z nim związanej. W kuluarach mówiło się nawet o konflikcie szkoleniowca z piłkarzami.
Wymowne zachowanie kadrowiczów
- Większość zawodników nie chce współpracować z Czesławem Michniewiczem - mówił Tomasz Włodarczyk w programie "Pogadajmy o piłce" serwisu meczyki.pl.
Natomiast według Sebastiana Staszewskiego z Interii Robert Lewandowski miał skontaktować się z prezesem PZPN przed finałem mundialu. "Kapitan kadry miał przekazać Kuleszy stanowisko całej drużyny, która po wydarzeniach z ostatnich tygodni nie wyobrażała sobie dalszej współpracy z Michniewiczem" - napisał na Twitterze.
W wywiadach Michniewicz zaprzeczał, że jego relacje z kimkolwiek z kadry miały być inne niż doskonałe. Jednak wydaje się, że gdyby tak było, to jakikolwiek piłkarz naszej reprezentacji zabrałby głos po komunikacie wydanym przez PZPN. Tymczasem zareagował jedynie Mateusz Klich, który... polubił post z tą informacją na Twitterze. Pomocnik nie został powołany na mundial w Katarze, co pozostało w pamięci zawodnika.
Wystarczy powiedzieć, że gdy nieoczekiwanie posadę stracił Jerzy Brzęczek pożegnali go m.in Kamil Grosicki czy Kamil Glik. Reakcja była również po tym, jak Paulo Sousa zdecydował się na ucieczkę. Oczywiście w jego kierunku nie było mowy o miłych słowach.
Czesław Michniewicz albo Arkadiusz Milik?
Przed kilkoma dniami media obiegła informacja, jakoby brat jednego z piłkarzy miał dzwonić i domagać się zmiany na stanowisku selekcjonera, o czym informował Tomasz Włodarczyk. Zawodnik miał grozić nawet, że nie będzie już grał więcej w kadrze.
Najprawdopodobniej chodziło o Milika. Polak na mundialu zagrał cztery minuty w meczu z Meksykiem, niemal całe spotkanie z Arabią Saudyjską oraz 26 minut w rywalizacji z Francją.
"Brat Arkadiusza miał dzwonić do prezesa Kuli, aby ten przekazał prezesowi wszystkich prezesów, że jak nie będzie zmiany trenera, to jego brat w kadrze więcej nie zagra. Le cabaret." - napisał Cezary Kowalski, dziennikarz Polsatu Sport na Twitterze.
Do wszystkiego odniósł się Łukasz Milik, któremu zarzucano takowe działanie. "Panie Czarku, to jest dopiero kabaret. Ja nie mam takiej mocy. Rozmawiałem z prezesem Kulą, rozmawiałem przed chwilą z prezesem Kuleszą i obaj dementują pańskie 'rewelacje'. Gdzie jest dziennikarska rzetelność?" - odpowiedział na Twitterze Kowalskiemu brat napastnika Juventusu FC.
"Z Arkiem takiego tematu nigdy nie poruszałem. l' idiotie" - takim zdaniem zakończył swój wpis.
Do zarzutów nt. rzetelności dziennikarskiej odniósł się Kowalski, na którym słowa Łukasza Milika nie zrobiły wrażenia. "Nie wycofuję ze swojego wpisu nawet przecinka. Wypowiedź prezesa Kuli potwierdzona u członków zarządu. Niech dementuje nawet prezydent USA. Szkoda, że piłkarze nie mają odwagi, wolą bawić się w podchody. A jak coś się wysypie, wtedy: 'to nie ja, to oni'. Czegoś im brakuje" - brzmi odpowiedź dziennikarza Polsatu Sport.
Czy tu kiedyś będzie dobrze?
Mimo historycznego sukcesu na mistrzostwach świata ciężko będzie wspominać je udanie. Po tym, jak w trudnym momencie Michniewicz przejął kadrę i wprowadził ją na mundial atmosfera była wręcz perfekcyjna. Nastawienie na sam turniej również było bez zarzutu, co przecież dało się zauważyć szczególnie na vlogach publikowanych na kanale Łączy Nas Piłka.
Jednak im dalej w las, tym było gorzej. Sam turniej w wykonaniu Biało-Czerwonych był ciężki do oglądania. Wszak reprezentację można praktycznie pochwalić tylko za występ przeciwko Francji, ponieważ w fazie grupowej mieliśmy dużo szczęścia. Bo przecież gdyby Argentyna czy Meksyk strzelili więcej bramek, nawet mimo czterech punktów pojechalibyśmy do domu.
A po turnieju rozpętała się istna burza, która wciąż trwa i na pewno nie skończy się w 2022 roku. Ta przyczyniła się do tego, że Polska podzieliła się na dwa obozy. Połowa wspierała selekcjonera, a druga część była za jego zwolnieniem. Po tym, jak decyzja została podjęta trwają dywagacje o jej słuszności. A nowy szkoleniowiec będzie miał trudne zadanie, bowiem będzie musiał udowodnić, że jest półkę wyżej od Michniewicza.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty
Przeczytaj także:
Marek Kusto wspomina Andrzeja Iwana. Z tym nie ma żadnych wątpliwości
Z powodu kontuzji kluczowy piłkarz Chelsea opuścił mundial. Wrócił na boisko i ponownie doznał urazu