Po bardzo udanych z perspektywy Szymona Marciniaka mistrzostwach świata w Katarze najlepszy polski arbiter gościł w wielu programach i opowiadał o najważniejszym meczu w swojej dotychczasowej karierze. Pod koniec grudnia był m.in. gościem Radia ZET w programie prowadzonym przez Bogdana Rymanowskiego. Tam prowadzący zadał mu serię krótkich pytań, na które arbiter mógł odpowiedzieć tylko "tak" lub "nie".
Jedno z pytań brzmiało: Po zakończeniu kariery pójdę w ślady Michała Listkiewicza i wystartuję na prezesa PZPN.
Marciniak bez wahania odpowiedział: tak.
To rozpoczęło spekulacje. Kiedy? Co z sędziowaniem? Czy da radę?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: show polskiego bramkarza. Zobacz, co zrobił na treningu
W piątek wieczorem Marciniak gościł u Krzysztofa Stanowskiego w Hejt Parku w Kanale Sportowym. Gdy zadzwonił jeden z widzów i zapytał o tę kwestię, sędzia finału ostatnich mistrzostw świata odpowiedział:
- Moja odpowiedź została trochę zmanipulowana, bo pytanie brzmiało czy za 10-15 lat, wzorem Michała Listkiewicza, nie chciałbym zostać prezesem PZPN. Powiedziałem, że jest to jedna z furtek. To żadna arogancja i buńczuczność z mojej strony, ale uważam, że byłbym dobrym ambasadorem. Oczywiście jest to melodia dalekiej przyszłości. Na dziś jestem sędzią i trzeba byłoby się do nowej roli przygotować, a nie, że sędzia zostaje szefem PZPN i rządzi tak wielką firmą - powiedział Marciniak.
Jedno z kolejnych pytań odnosiło się do wyboru nowego selekcjonera i odwiecznego dylematu - postawić na Polaka czy obcokrajowca? - Na razie nie jestem prezesem i nie będę się wcielał w jego rolę. Polak czy cudzoziemiec? To ma tyle wspólnego z powagą, co nic. Selekcjoner ma zarządzać szatnią, mieć w niej autorytet, mieć odpowiedni warsztat. A czy będzie mówił po polsku, po angielsku czy po chińsku? Co to ma za znaczenie - przyznał Marciniak.
- Rozmawiałem z kilkoma reprezentantami i zawodnikami zza granicy. Mówili: - Szymon, Carlo Ancelotti. On wchodzi do szatni i nie musi nic mówić. Tam od wszystkiego jest sztab, oni wszystko ustalają. Carlo tylko wchodzi do szatni, uśmiecha się i mówi "bawcie się". Trener ma rządzić. Żaden zawodnik nie może być większy od kadry. To jest świętość. Wybierając selekcjonera byłoby dla mnie ważne, żeby kadrowicze go szanowali. Żaden z nich nie mógłby być większy od trenera - dodał.
CZYTAJ TAKŻE:
Juventus 30 lat nie czuł takiego upokorzenia!
Jest faworyt do objęcia kadry. "Najlepiej wypadł w trakcie rozmów"