Nie było to dobre wejście w 2023 rok przez Wisłę Płock. Faworyzowani Nafciarze jechali do Gdańska po komplet punktów, który pozwoli im awansować na trzecie miejsce w tabeli, ale gol Łukasza Zwolińskiego sprawił, że to Lechia Gdańsk zgarnęła pełną pulę i oddaliła się od strefy spadkowej.
- Wychodziliśmy na ten mecz pewni siebie. Chcieliśmy prowadzić grę i myślę, że w pierwszej połowie nie wyglądało to źle. Brakowało nam jednak konkretów i klarownych sytuacji. Nie za bardzo wychodziła nam finalizacja akcji. Boli kolejna stracona bramka w podobny sposób. W końcówce gospodarze grali mądrze, kradli czas i nie stworzyliśmy zbyt wielu szans - podsumował spotkanie trener Pavol Stano.
Gospodarze mieli określony plan. Przede wszystkim nie chcieli stracić gola, co finalnie się udało. To spory sukces Lechii, która dotychczas straciła aż 30 goli, co jest najgorszym wynikiem w całej lidze.
ZOBACZ WIDEO: On pierwszy informował o Santosie. Zdradza kulisy wyboru selekcjonera
- To bardzo ważne punkty w kontekście tego, co czeka nas dalej. Wisła była trudnym przeciwnikiem, grającym w sposób spokojny, wyważony. Kluczem była dobra gra w defensywie i to nam się udało. Nie popełniliśmy zbyt wielu błędów, po których Wisła mogła strzelić gole. Nie przypominam sobie klarownych sytuacji z ich strony - przyznał trener Marcin Kaczmarek.
Gdańszczanie zdawali sobie sprawę, że nie zagrali wybitnie, szczególnie w ofensywie. - Musimy wymagać od siebie więcej, jeśli chodzi o kreację i o to, co na połowie przeciwnika. W pierwszej połowie brakowało ostatniego podania, ponadto wyboru odpowiedniego momentu do kontrataku. Myślę, że mogliśmy stworzyć jeszcze większe zagrożenie. Oczywiście dopisało nam trochę szczęścia przy rzucie karnym - dodał szkoleniowiec Lechii.
CZYTAJ TAKŻE:
Kosta Runjaić grzmi po meczu! "Dostosowaliśmy się do poziomu murawy"
Castanieda wróci do Polski? Jego temat pojawił się w dwóch klubach Ekstraklasy