Początkowe doniesienia w sprawie Christiana Atsu były bardzo optymistyczne. Media informowały, że wydobyto go spod gruzów budynku w miejscowości Hatay (przy granicy z Syrią), który zawalił się w wyniku trzęsienia ziemi, które w nocy z niedzieli na poniedziałek (z 5 na 6 lutego) nawiedziło Turcję i Syrię.
Oficjalnego potwierdzenia tej wiadomości jednak nie było. Trener Hataysporu, Volkan Demirel, napisał nawet oświadczenie na ten temat, prosząc o wstrzymanie się z rewelacjami na temat ratunku piłkarza oraz dyrektora sportowego klubu, Tanera Savuta.
Sam agent piłkarza potwierdził, że na razie miejsce pobytu Atsu nie jest znane. Możliwe, że znajduje się pod gruzami budynku, w którym mieszkał. - Nadal modlę się i wierzę, że on żyje - powiedziała w rozmowie z BBC Clare Rupio, partnerka piłkarza, mieszkająca w Newcastle.
- Potrzebny jest sprzęt do tego, żeby go wydostać. Bez niego ratownicy nie dostaną się tak głęboko. A czas ucieka - dodała.
Rupio poinformowała BBC, że agent piłkarza jest w Turcji i próbuje się dostać do budynku w Hatay, w którym mieszkał Atsu. - Wiedzą, który to dom i robią wszystko, co w ich mocy, aby ich wszystkich uratować - podkreśliła.
Partnerka piłkarza wyjawiła, że po raz ostatni rozmawiała z nim w sobotę rano. Sytuacja jest dla niej o tyle ciężka, że para ma dzieci. Te miały usłyszeć w radiu, że ich ojciec żyje, a kilkanaście godzin później, że nadal nie wiadomo, gdzie się znajduje.
31-letni Atsu był piłkarzem Newcastle, Chelsea, Evertonu, Bournemouth. Teraz reprezentował barwy Hatayspor.
Czytaj też:
Państwowa spółka sponsorem piłkarskiego klubu? Jest jeden problem
Gwiazdor Lecha Poznań poza składem. To się na razie nie zmieni