W chwili wybuchu wojny mieszkał w Moskwie. Ukrainiec zdradził, co piszą do niego Rosjanie
Były ukraiński piłkarz Andrij Woronin w chwili, gdy Rosjanie zaatakowali jego kraj, mieszkał w Moskwie. Błyskawicznie wraz z rodziną uciekł do Niemiec. - Wciąż niewiarygodne jest to, że to się w ogóle wydarzyło - powiedział "Bildowi".
Tego dnia Andrij Woronin wraz z rodziną mieszkał w Moskwie. Były reprezentant Ukrainy pracował jako asystent trenera w miejscowym Dinamie. Gdy tylko dotarła do niego informacja o wybuchu wojny, postanowił rozwiązać kontrakt. Wraz z najbliższymi uciekł do Niemiec. W Duesseldorfie ma drugi dom.
- Jak mogę zapomnieć ten dzień? Byłem w Moskwie, spałem. Moje dzieci obudziły mnie i powiedziały: tato, jest wojna. Moją pierwszą reakcją było: jaka wojna? pozwól mi spać! Następnie włączyłem telefon i było na nim pełno wiadomości. Potem włączyłem telewizor i zobaczyłem coś niewiarygodnego - powiedział "Bildowi".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadionByły ukraiński piłkarz miał wielu przyjaciół w Rosji. Wyznał, jakie teraz dostaje od nich wiadomości. - Z wieloma po prostu urwał się kontakt. Dostawałem i wciąż otrzymuje wiadomości od Rosjan, którzy mnie krytykują. Piszą, że byłem szczęśliwy, biorąc ich pieniądze, a teraz jestem przeciwko im. Hej, to była moja praca. To nie wyklucza mojej opinii przeciwko wojnie - stwierdził.
Woronin wyznał, że nie może wybaczyć Rosjanom odpowiedzialnym za tę wojnę i tak myślą wszyscy i Ukraińcy. Dodał, że w przeszłości Rosja i Ukraina byli kimś więcej niż sąsiadami, a każda rodzina ma krewnych po drugiej stronie.
- Wszyscy pragniemy pokoju, ale w tej chwili nie jest to możliwe. Jeśli Putin odejdzie, to może... - powiedział Woronin, który ma nadzieję, że wróci jeszcze do swojej ojczyzny, do miejsca, gdzie się urodził.
Czytaj także:
Zmiana lidera w Bundeslidze po golu plecami. Gikiewicz nie zatrzymał Herthy
Francuz przykuł uwagę Lecha. Transfer z myślą o przyszłości?