Skandal w Hiszpanii. Chcą zawieszenia rozgrywek
W 17. kolejce La Liga w Kadyksie doszło do pozornie niezbyt ważnego spotkania. Tamtejszy Cadiz zremisował 1:1 z Elche. Gospodarze byli niezadowoleni z pracy arbitra, który uznał gola ze spalonego. Teraz chcą radykalnych kroków.
Każdy zdobyty punkt dla tych zespołów na koniec sezonu może okazać się na wagę złota. Nie może więc dziwić oburzenie działaczy Cadiz, którzy po meczu z Elche złożyli wniosek o częściowe powtórzenie spotkania.
Trzeba przyznać, że podstawy do takich zachowań działacze jak najbardziej mieli. Gol na 1:1 dla gości nie miał prawa być uznany. W tej akcji był wyraźny spalony, którego nie zasygnalizowali arbitrowi głównemu sędziowie VAR. Tu nawet nie ma pola do interpretacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: z piłką wyczynia cuda. Zobacz popisy gwiazdy BarcelonyWówczas w wozie odpowiedzialnym za wideo weryfikację spalonego siedział Iglesias Villanueva, który swój błąd jak najbardziej widział i był go świadomy. W rozmowie ze "Sportem" przyznał, że jest sobą zażenowany.
Wszelkie pisma złożone przez Cadiz jak na razie nie przyniosły żadnego wymiernego skutku i były regularnie odrzucane przez kolejne organy. Teraz klub z Andaluzji posunął się jeszcze dalej niż wniosek o częściowe powtórzenie meczu.
Działacze w oficjalnym oświadczeniu potwierdzają, że złożyli wniosek do Trybunału Arbitrażowego o tymczasowe zawieszenie rozgrywek ligowych, aby zapewnić skuteczne rozstrzygnięcie sprawy.
"W ramach apelacji przed TAD, CADIZ CLUB DE FUTBOL, SAD zwrócił się o przyjęcie środków zapobiegawczych polegających na tymczasowym zawieszeniu rozgrywek pierwszej ligi ('LaLiga Santander'), do czasu skutecznego rozstrzygnięcia sprawy przez właściwe organy, w naszym głębokim przekonaniu, opartym na prawie, że tylko przy zastosowaniu wspomnianego środka zapobiegawczego można uniknąć wzrostu szkód wyrządzonych CADIZ CLUB DE FUTBOL, SAD lub, w stosownych przypadkach, zapobiec sytuacji, w której takie szkody staną się całkowicie nieodwracalne" - czytamy w części komunikatu.
Czytaj także:
Z mundialu będą wracać w strachu. Grozi im nawet kara śmierci
Tragedia w Katarze. Pojechał tam, by zajmować się mundialem