Choć w pierwszym meczu półfinału Pucharu Króla Real Madryt przegrał u siebie z FC Barcelona 0:1, to w rewanżu nie pozostawił złudzeń, kto zasłużył na finał. Wygrana 4:0 mówi sama za siebie.
Niektórzy byli zaskoczeni, że różnica na boisku była aż tak duża, ale w tym gronie nie ma Predraga Mijatovicia.
Legenda czarnogórskiej piłki, były gracz Valencii i Realu (194 mecze i 85 goli w La Liga), a także były dyrektor sportowy "Królewskich", spodziewał się odrobienia strat.
Mijatović grał w Realu w latach 1996-1999, a legendą klubu stał się dzięki zwycięskiej bramce w finale Ligi Mistrzów z Juventusem (1998 rok, 1:0).
ZOBACZ WIDEO: Polak rozpalił dyskusję. Mocna odpowiedź
Trafienie Czarnogórca sprawiło, że Real zakończył wtedy 32-letnią posuchę bez wygrania najważniejszego pucharu. Potem Mijatović był dyrektorem sportowym Realu i to on sprowadził do klubu Jerzego Dudka.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Chyba nikt się nie spodziewał tego, co się wydarzyło w środowy wieczór na Camp Nou.
Predrag Mijatović, były gracz m.in. Valencii i Realu Madryt, strzelec zwycięskiego gola w finale Ligi Mistrzów, były dyrektor sportowy Realu w latach 2006-2009, 73 mecze i 27 goli w reprezentacji Jugosławii/Serbii:
Ale tak mogą mówić ci, którzy nie znają Realu Madryt, mentalności tego klubu, obecnej drużyny. Ja miałem i mam ten przywilej, że znam tę mentalność, znam tych piłkarzy, mam informacje z wewnątrz i wiem do czego są zdolni. To że Barcelona wywiozła 1:0 z Santiago Bernabeu, nie było żadną gwarancją. Żadną! Nie z Realem!
Czyli spodziewał się pan odrobienia strat?
Dokładnie tak. Spodziewałem się remontady, niepierwszej zresztą w przypadku tego zespołu. Pamiętajmy, że mówimy o drużynie, która w zeszłym sezonie wygrała Ligę Mistrzów. Ale tu nie chodzi o samą wygraną, a o to, w jakim stylu została odniesiona.
Przecież to, co zrobił wtedy Real, od 1/8 do finału Champions League przeszło do historii. Czegoś takiego według mnie nie da się już powtórzyć. A to był jeden z elementów budowy i wzmacniania tej brutalnie mocnej mentalności, która cechuje obecny zespół Realu.
Prawdą jest, że nie można było wątpić w odrobienie strat, ale sam wynik i styl gry Realu zrobił wielkie wrażenie.
A trzeba powiedzieć, że Barcelona w pierwszej połowie wcale nie grała tak źle! Mieli swoje okazje, ale decydujący okazał się gol z 44. minuty. To on zabił Barcelonę. Bo kiedy Real pakuje ci bramkę do szatni, to już wiesz, że masz duże kłopoty. Bardzo duże.
Real zagrał perfekcyjnie czy Barcelona "nie dojechała"?
Real zagrał świetnie. A Barcelona robiła, co mogła. Tylko że niewiele mogła, bo Real praktycznie na nic jej nie pozwolił. Jeśli chcesz ograć Real, ten obecny Real, to musisz zagrać perfekcyjnie, również pod względem taktycznym, przez 90 minut. Inaczej Real cię zabije, wykorzysta najmniejszy twój błąd. Bo właśnie taka jest ta drużyna. Potrafi odrobić wszystko, wyjść z każdych tarapatów.
Z każdych? Nawet z tych ligowych? Real ma 12 punktów straty do Barcelony. Takiej remontady to świat jeszcze nie widział.
Jakkolwiek uważam, że obecny zespół jest zdolny do wszelkich wielkich rzeczy, to faktycznie 12 punktów wydaje się jednak za dużo. To raczej nie do odrobienia, mistrzem zapewne będzie Barcelona, więc Real skupi się na dwóch pozostałych celach. To właśnie Puchar Króla i główna "słodycz" Realu, czyli Liga Mistrzów.
[b]No właśnie. Na co tu pan liczy? Strzelił pan kiedyś zwycięskiego gola w finale Ligi Mistrzów.
[/b]
Nie liczę na nic nowego, tylko na to, co rok temu i to co osiągaliśmy nieraz w przeszłości. Czyli wierzę, że Real wygra Ligę Mistrzów, ale mam prośbę do piłkarzy: zróbcie to w "normalny" sposób, już bez takich horrorów jak w poprzedniej edycji.
To jeszcze słówko o Lewandowskim. W przeszłości nieraz mówił pan, że chętnie widziałby go pan w Realu. Ostatecznie Polak trafił do Barcelony. Początek miał świetny, ale potem przygasł. W środowym El Clasico też nie błysnął.
Starał się, ale na pewno nie będzie tego meczu szczególnie pamiętał. Tak to już jest w ataku, nie w każdym meczu strzela się gole. Ale Robert to jeden z moich ulubionych napastników. A co do jego wkładu w sytuację Barcelony: dla mnie to jeden z głównych architektów jej pozycji. Barcelona jest w lidze tam, gdzie jest, głównie dzięki bramkom Lewandowskiego. Nie zapominajmy o tym.
Kto królem strzelców? Lewandowski, który obecnie ma 17 goli, czy jednak Benzema, który "podgonił" ostatnio i ma 14 trafień?
Moim zdaniem pichichi (król strzelców - dop. red.) zostanie Lewandowski. Po pierwsze Benzema miewa jak wiemy problemy z kontuzjami, a po drugie - dla Karima absolutnym priorytetem, jak i dla Realu, będzie Liga Mistrzów. Zatem królem strzelców La Liga zostanie Lewandowski, ale Benzema i tak trochę go jeszcze "ponaciska".
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Hiszpanie skrytykowali Lewandowskiego
Xavi zabrał głos po porażce