Wygrana Pogoni na przekór kłopotom. "To były turbulencje"

PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: trener Jens Gustafsson
PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: trener Jens Gustafsson

Trener Pogoni Szczecin doceniał zwycięstwo 4:2 ze Stalą Mielec. W dniach poprzedzających mecz zmagał się z problemami kadrowymi. Kamil Kiereś miał mieszane odczucia po porażce przy Twardowskiego.

Pogoń Szczecin nie zepsuła sobie 75. urodzin. Wygrana 4:2 ze Stalą Mielec była udanym rewanżem za porażkę w identycznym wymiarze poniesioną w rundzie jesiennej. Najważniejszymi piłkarzami w ofensywie Portowców byli Kamil Grosicki oraz Pontus Almqvist. Bez przynajmniej połowy tego duetu nie padłaby przy Twardowskiego ani jedna bramka dla gospodarzy.

- Jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa po tygodniu pełnym turbulencji. Po poprzednim meczu wiedzieliśmy, że Dąbrowski nie zagra. Później dowiedzieliśmy się o absencjach Koutrisa, Wahlqvista i Zahovicia. To było poważne wyzwanie dla wszystkich, ale zaradziliśmy problemom. Zmiennicy spisali się dobrze - wspomina na konferencji prasowej Jens Gustafsson, trener Pogoni.

- Zdobyliśmy gole w dobrych momentach pierwszej połowy, ale nie byłem zbyt zadowolony. Zmiany w składzie mogły być wytłumaczeniem. Przy prowadzeniu 3:0 powinno być po meczu, ale tak się nie stało. Na szczęście, na koniec świetna akcja Grosickiego i Almqvista zamknęła pojedynek - analizuje Szwed.

ZOBACZ WIDEO: Sytuacja Salamona jest przesądzona? "Zaskoczyła mnie reakcja Lecha"

Stal starała się dać odpór gospodarzom. Już w pierwszej połowie miała szansę na gola, ale Maciej Domański strzelił z rzutu karnego w słupek. Po przerwie drużyna z Mielca złapała kontakt z gospodarzami, ale nie potrafiła dorzucić gola na miarę remisu i wróci ze Szczecina bez jakiegokolwiek punktu.

- Mam mieszane odczucia po meczu. Patrzę realnie i wiem, że Pogoń miała szanse na więcej goli. Z naszej perspektywy było trudno podnieść się po wcześnie straconej bramce. Wróciliśmy jednak do gry i stworzyliśmy kilka sytuacji podbramkowych. Zmarnowaliśmy rzut karny i ponownie musieliśmy walczyć ze sobą w głowach - wspomina Kamil Kiereś, trener Stali.

- Zachęcaliśmy się w przerwie do poszukania gola kontaktowego, wyszliśmy wyżej, ale straciliśmy gola na 0:3. Wszystko obracało się przeciwko nam. Nasze dwa gole w tym trudnym momencie dały nam wiarę w wyrównanie. Niestety, nadzialiśmy się na kontratak i przegraliśmy. Próbowaliśmy i trzeba docenić zawodników, że stanęli na wysokości zadania. Inna sprawa, że popełniliśmy za dużo błędów - dodaje Kiereś.

Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"

Komentarze (0)