Miniony weekend dla kibiców Tottenhamu Hotspur był jednym z najgorszych w całej historii klubu. Zespół prowadzony wówczas przez Cristiana Stelliniego sromotnie poległ w hicie kolejki przeciwko Newcastle United.
Wynik 1:6 mówi sam za sobie. Z posadą trenerską po tym spotkaniu pożegnał się Włoch, a jego miejsce zajął Ryan Mason. Krok dalej postanowili jednak pójść piłkarze "Kogutów", którzy wyraźnie poczuli się w obowiązku przeprosić kibiców.
Sposób, jaki wybrali jest jednak bardzo zaskakujący. Zawodnicy bowiem postanowili, że zwrócą fanom, którzy wybrali się do Newcastle, pieniądze wydane na bilety na mecz z rewelacją Premier League.
"Jako drużyna rozumiemy waszą frustrację i złość. To nie było wystarczająco dobre. Wiemy, że w takich sytuacjach słowa to za mało, ale uwierzcie nam, taka porażka naprawdę boli. Doceniamy wasze wsparcie u siebie i na wyjazdach. Z tego powodu chcielibyśmy zwrócić kibicom za bilety na mecz z Newcastle" - czytamy w pierwszej części ich oświadczenia.
"Wiemy, że to nie zmienia tego, co stało się w niedzielę. Damy z siebie wszystko, by naprawić sytuację w meczu z Manchesterem United. Wasze wsparcie będzie dla nas znaczyło wszystko. Razem - i tylko razem - możemy posunąć sprawy do przodu" - dodali piłkarze.
Obecnie Tottenham zajmuje piąte miejsce w Premier League. Do czwartego Manchesteru United traci sześć punktów, a nad goniącymi Brighton, Liverpool FC i Aston Villą maksymalnie cztery "oczka" przewagi.
Problemem jest jednak liczba meczów. Tottenham w Premier League zagrał wszystkie zaplanowane spotkania. Brighton and Hove Albion, które obecnie zajmuje ósme miejsce i ma zaledwie cztery punkty straty, musi rozegrać jeszcze trzy zaległe. Ich wygranie będzie oznaczać wyprzedzenie Spurs.
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę
ZOBACZ WIDEO: Ruszyła giełda nazwisk. Po kogo sięgnie lider?