Pewnie jeszcze parę tygodni temu niewiele osób przypuszczało, że w końcówce kwietnia dwoma najgłośniejszymi nazwiskami w polskim futbolu będą Marek Papszun i Dawid Szwarga. Najpierw temat "podpalił" Papszun, który postanowił wraz z końcem obecnego sezonu odejść z Rakowa Częstochowa, a teraz równie dużo mówi się o jego następcy, którym został wspomniany Szwarga.
- Z mojej perspektywy jest to sensowny wybór. Sam go popierałem. Wprowadzenie nowego człowieka, który pewnie chciałby zrobić zmiany, wprowadzić swoich ludzi, byłoby ryzykowne. Oczywiście mogłoby to się udać, ale tego nie wiemy - powiedział Papszun na konferencji prasowej.
- Wierzę, że jest to człowiek, który dalej będzie rozwijał tę drużynę, będzie miał dobry wpływ na zawodników i realizował kolejne cele. Klub ma ambicje, chce wejść do grupy Ligi Mistrzów, a przynajmniej Ligi Europy. Do tego chce się utrzymać w czołówce ligi - dodał.
"Jeszcze przez miesiąc musi wytrzymać"
W Rakowie dojdzie do dość specyficznej sytuacji. Do końca sezonu pierwszym trenerem jest oczywiście Papszun, natomiast Szwarga do tego momentu cały czas będzie pełnił rolę asystenta.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski czeka na przełamanie. To mu radzi legenda
Nie ma jednak obaw, że znacznie młodszy kolega będzie teraz wychodził przed szereg i starał się wchodzić w kompetencje Papszuna.
- Nigdy nie miałem obaw w stosunku do swoich współpracowników, niezależnie od ich roli. Ja wiem, co robię, ile pracy tu włożyłem. Trzeba byłoby być bardzo nierozsądnym, żeby pokusić się na takie działania. Dawid jest inteligentny i zna swoją rolę. Na dziś dalej jest moim najbliższym współpracownikiem i jeszcze przez miesiąc musi w tej roli wytrzymać - powiedział Papszun.
- Ta decyzja nie zapadła wczoraj. Gdyby coś się działo w tym temacie, to już by było widoczne i mógłbym to zaobserwować - dodał szkoleniowiec Rakowa.
Zamieszanie w domu
Minął dokładnie tydzień od momentu, gdy właściciel Rakowa Michał Świerczewski na specjalnie zwołanej konferencji prasowej ogłosił, że po sezonie trener Papszun odejdzie z klubu.
- Największe zamieszanie to mam teraz w domu. Rozpuściliście jako dziennikarze informację, że odchodzę przez rodzinę, żonę i wychodzi, że w domu siedzi jakaś despotka, która zarządza tymi tematami. Teraz mam atak z drugiej strony. Mówi, że już trzeba było zostać, że co ja teraz mam, dostaję sms-y, żebym to jeszcze przemyślała, żebym ja do tego Rakowa wrócił. Teraz trochę się z tego śmieje, ale poszło to trochę w złym kierunku - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Papszun.
- Nie mówiłem, że kończę przygodę trenerską. Propozycje? Naprawdę nie zajmuję się teraz tym tematem. Oczywiście dochodzą do mnie te informacje. Dzwonią różni ludzie, wysyłają sms-y, dobijają się, natomiast praktycznie z nimi nie rozmawiam. Jest tego dużo. Rozmawiam tylko z tymi, których znam. Nie jest na to czas. Chciałbym dokończyć swoją misję w Rakowie. Nie chciałbym niczego zaniedbać. Nie chciałbym, żeby zmieniło się to, co robiłem przez siedem lat - zauważył trener Papszun.
Co dalej?
Mimo wszystko momentalnie pojawiło się wiele spekulacji. Dlaczego? Co dalej? Urlop czy podjęcie pracy w innym klubie? A jeśli już, to w polskim czy zagranicznym? Papszun był łączony m.in. z Maccabi Hajfa.
- Nie mam żadnego planu. Jeżeli będzie przerwa, to okej, ale jeżeli trafi się praca, to też w porządku - przyznał Papszun.
- Jeżeli przyjmę jakąś ofertę, to będzie to kolejne wyzwanie. Tylko tak do tego podchodzę. Mogę dziś zadeklarować, że nie przyjmę oferty, która pod wieloma względami nie będzie mi odpowiadała. Nie chodzi o finanse. Mam jeszcze ambicje sportowe, żeby coś jeszcze w piłce osiągnąć - powiedział.
CZYTAJ TAKŻE:
Były reprezentant ma obawy co do nowego trenera Rakowa. "Nie jest to najlepsza opcja"
To dlatego Raków nie wziął trenera z zagranicy. Szef stawia sprawę jasno