Włosi ocenili występ Wojciecha Szczęsnego

Getty Images / Jonathan Moscrop / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny
Getty Images / Jonathan Moscrop / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny

Po serii pięciu spotkań bez zwycięstwa przełamał się Juventus FC. Stara Dama pokonała w środę US Lecce 2:1. Włoscy dziennikarze po tym meczu ocenili tylko Wojciecha Szczęsnego, bo Arkadiusz Milik nie podniósł się z ławki rezerwowych.

W meczu 33. kolejki Serie A Juventus FC przed własną publicznością pokonał US Lecce 2:1. Wojciech Szczęsny nie zachował czystego konta, bo nie udało mu się obronić rzutu karnego. Mimo to zanotował udany występ. Natomiast Arkadiusz Milik nie podniósł się z ławki rezerwowych.

Stąd też włoscy dziennikarze mogli ocenić jedynie występ podstawowego bramkarza reprezentacji Polski. Nie zabrakło w nich pochwał dla golkipera, który w tym roku obchodził 33. urodziny.

"Trochę refleksu, dużo pozycjonowania, miał sposób na Ceesaya. W ważnym momencie obronił główkę Lecce. Był bardzo ważnym elementem dla Juventusu" - w superlatywach występ polskiego golkipera ocenił włoski Eurosport (nota: 6,5 w skali 1-10).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zaryzykował i się udało! Cudowny gol w Niemczech

"Nie udało mu się obronić rzutu karnego, ale udanie interweniował przy strzale Ceesaya. Dwukrotnie uratował wynik meczu" - podsumowała występ Szczęsnego włoska gazeta "Repubblica". Zmianie nie uległa nota, która powtarzała się raz po raz.

Identyczną notę polski bramkarz otrzymał od portalu Tuttomercatoweb. "Prawie obronił rzut karny Ceesaya. W drugiej połowie zostanie zatrudniony w kilku przypadkach i za każdym razem był skuteczny" - ocenili jego występ Włosi.

Włoska strona Calciomercato również nie zmieniła oceny występu naszego golkipera. "Oprócz rzutu karnego, przez resztę meczu miał wszystko pod kontrolą" - napisano.

"Cudu nie zdziałał przy rzucie karnym. W innych przypadkach był we właściwym miejscu o właściwym czasie" - to z kolei opinia włoskiej strony leggo.it.

Przeczytaj także:
Zidane wraca do pracy. Francuz trenerem Polaków?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty