Lech rozbił Cracovię. "Sami się o to prosiliśmy"

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Jacek Zieliński
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Jacek Zieliński

- Na trybunach był mecz przyjaźni, a my za dużo elementów przyjaźni pokazaliśmy na boisku - przyznał po porażce z Lechem Poznań (0:3) trener Cracovii Jacek Zieliński.

"Kolejorz" zwyciężył aż 3:0, rozstrzygając losy rywalizacji już w pierwszej połowie, w której zdobył wszystkie bramki.

- To bolesna porażka, ale niestety zasłużona. Lech wypunktował nas jak bokser. Przyjechaliśmy na stadion mistrza Polski, a dwa gole dostaliśmy z kontry. To się praktycznie nie zdarza. Gdyby gospodarze stłamsili nas w ataku pozycyjnym, a potrafią to robić, byłoby to bardziej zrozumiałe. Jednak my sami się prosiliśmy o kłopoty - ocenił na konferencji prasowej Jacek Zieliński.

- W przerwie trochę się pozbieraliśmy. Zmieniliśmy ustawienie i personalia i w drugiej połowie wyglądało to lepiej, lecz wyniku już nie poprawiliśmy. Mam nadzieję, że z tego co wydarzyło się w Poznaniu, wyciągniemy wnioski na przyszłość - dodał.

Lechici natomiast przełamali się po serii trzech spotkań bez zwycięstwa. - Cieszymy się przede wszystkim z reakcji po nieudanym występie przeciwko Górnikowi Zabrze. Tym razem nasza gra wyglądała zupełnie inaczej, szczególnie w pierwszej połowie. Chcieliśmy, żeby rywal czuł nieustanny pressing z naszej strony i tak było. Po przerwie nie udało się już nic dołożyć, mimo to z wyniku możemy być bardzo zadowoleni - powiedział asystent zawieszonego Johna van den Broma, Denny Landzaat.

Bohaterem w ekipie gospodarzy został Kristoffer Velde - autor gola i dwóch asyst. - Rozegrał fantastyczną pierwszą połowę, zwłaszcza pod kątem pomagania drużynie. Był efektywny i zawsze znajdował się tam, gdzie powinien - dodał drugi trener Lecha.

ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...

Komentarze (0)