Polak stracił szansę na sędziowanie finału Ligi Mistrzów?

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Szymon Marciniak
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Szymon Marciniak

UEFA rok po roku wyznaczyła Szymona Marciniaka i jego ekipę do poprowadzenia półfinału Ligi Mistrzów. Czy to może oznaczać, że na pewno nie poprowadzi finału? Zapytaliśmy o to Michała Listkiewicza. - Zapewne zamyka to Polakom drogę do finału - mówi.

O finale Ligi Mistrzów Szymon Marciniak głośno marzył już zaraz po powrocie z zeszłorocznych mistrzostw świata w Katarze. Na tamtej imprezie jako pierwszy Polak w historii prowadził finał mundialu w roli arbitra głównego. A razem z nim polska obsada: asystenci Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz oraz sędzia VAR, Tomasz Kwiatkowski.

Kiedy Polak nie pojawił się w sędziowskiej rozpisce UEFA na pierwsze półfinały tej edycji Ligi Mistrzów, droga do finału stanęła otworem. Powszechnie bowiem się uważa, że w finale nie pojawiają się arbitrzy meczów półfinałowych. Wszyscy liczyli zatem, że Marciniak pójdzie za ciosem i po finale mistrzostw świata szybko zostanie arbitrem finału Ligi Mistrzów.

Jeszcze w sobotę unikał odpowiedzi, czy poprowadzi najważniejszy mecz sezonu. - Czasami jest tak, że wyniki w pierwszych meczach półfinałów powodują zmiany w obsadzie. Na razie nie mogę nic o tym mówić - mówił w rozmowie z Arturem Mazurem z WP SportoweFakty. Polski sędzia był gościem gali KSW 82.

ZOBACZ WIDEO: Dostanie finał Ligi Mistrzów? Szymon Marciniak odpowiada

Marciniak po kontrowersjach

Kiedy w poniedziałek okazało się, że Marciniak i jego ekipa poprowadzą środowy półfinał, wielu kibiców i ekspertów uznało, że to oznacza, iż nie posędziuje najważniejszego meczu sezonu. UEFA wolała wyznaczyć Polaka do meczu rewanżowego Manchester City - Real Madryt (1:1), zwłaszcza że w pierwszym spotkaniu kibice hiszpańscy i niektórzy eksperci sędziowscy mieli zastrzeżenia do arbitra Daniele'a Orsato. Analiza w stacji beIN Sports wykazała, że podczas akcji bramkowej mistrza Anglii piłka wyszła na aut, czego sędziowie nie zauważyli.

Prawdopodobnie z tego powodu UEFA postawiła wcześniej na Marciniaka. Mówi nam o tym Michał Listkiewicz, były sędzia międzynarodowy, który był arbitrem liniowym podczas finału mistrzostw świata 1990.

- W pierwszym spotkaniu były kontrowersje, więc teraz UEFA postawiła na swojego najpewniejszego sędziego - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty. - Rewanż zapowiada się jako niesamowicie trudny mecz. Ta nominacja to potwierdzenie pozycji i klasy naszego rodaka - dodaje były prezes PZPN.

Nasz rozmówca chwali europejską federację piłkarską za tę decyzją. - UEFA wyciąga wnioski. Po pierwszym meczu były dyskusje i kontrowersje, więc na rewanż mianowała swojego asa. Nikt nie kombinuje i nie eksperymentuje, tylko stawia na najmocniejszego człowieka. Jednocześnie, niestety zapewne zamyka to Polakom drogę do finału w tej edycji rozgrywek - przypuszcza.

Zdarzył się precedens

Choć zdarzało się, by sędziowie prowadzący półfinał byli także nominowani do prowadzenia finału. Ostatnim takim przykładem był w roku 2016 Mark Clattenburg. Anglik rok później zakończył sędziowanie w Europie i na ten precedens zwraca uwagę Listkiewicz.

- Jest taki niepisany zwyczaj, że sędzia u schyłku kariery dostaje na pożegnanie topowy mecz - wyjaśnia Listkiewicz. - Jest jeden warunek. Arbiter musi być nadal w świetnej formie. Bo jeśli sędzia pod koniec kariery nie dobiega i nie nadąża za akcjami, to nie dostanie finału za zasługi - uzupełnia.

Listkiewicz spodziewa się, że w końcu Marciniak spełni kolejne swoje marzenie. - On ma jeszcze parę lat kariery przed sobą. A ranga tego rewanżu i skala jego trudności może być nawet większa niż samego finału - twierdzi były sędzia.

W ekipie Marciniaka jest syn Michała Listkiewicza, Tomasz. To dla niego nadzieja na to, że Polak jednak posędziuje półfinał i finał.

- Sam prowadziłem półfinał mundialu we Włoszech w 1990 roku, po którym byłem pogodzony, że finału nie dostanę. A jednak stało się inaczej. Może podobnie zdarzy się w przypadku Marciniaka. Tym bardziej że w jego ekipie jest kolejny Listkiewicz - śmieje się.

Tomasz Listkiewicz już zaczął przygotowania do jednego z najważniejszych meczów tegorocznej edycji LM. - W poniedziałek miał sędziować, ale poprosił o zamianę. Chce się jak najlepiej przygotować do starcia w Manchesterze - zdradza ojciec asystenta Marciniaka.

Początek spotkania Manchester City - Real Madryt w środę o 21. W pierwszym spotkaniu był remis 1:1. Transmisja w TVP 1 i Polsacie Sport Premium oraz na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty (W TYM MIEJSCU).

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Co za wynik Interu! Ekspert zwraca uwagę na jedną rzecz
Unia Europejska bada przepisy o wychowankach. To może mieć wpływ na Polskę

Komentarze (9)
avatar
TreserKlonow
17.05.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dla realu wybiora jakiegos fanatyka vardrytu. Zeby mustafa dostal przynajmniej dwie szanse strzelenia karnego… to takie oczywiste. 
avatar
Mrowczyński1
17.05.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pan Liskiewicz niech suę lepiej nie wypowiada bo sam był polityczną plasteliną !!! 
avatar
abajurek
17.05.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Kudłaty Szymek" to obecnie jeden z najlepszych arbitrów na świecie, więc również powinien sędziować finał LM. 
avatar
tuzy
17.05.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Marciniak ok ale Kwiatkowski najpierw do okulisty. 
avatar
zbych22
17.05.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Wychodzi na to, że osada sędziowska jest ważniejsza niż zmagania boiskowe i wynik końcowy. Paranoja.