Od samego początku Biało-Czerwoni próbowali zaznaczyć swoją przewagę i udało im się to po ośmiu minutach. Po błędzie węgierskiej defensywy Mike Huras ruszył lewą flanką, a następnie idealnie dograł do Mateusza Skoczylasa. W tej sytuacji napastnik musiał tylko dostawić nogę.
Do 13. minuty trzeba było czekać na składną akcję gospodarzy. Wówczas Szilard Szabo dynamicznie wpadł w pole karne, lecz nie trafił w światło bramki.
Kwadrans później podopieczni Marcina Włodarskiego mogli podwoić swoje prowadzenie. Filip Wolski z ostrego kąta trafił prosto w interweniującego golkipera. Z kolei Filip Rejczyk również miał dobrą okazję, lecz przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Wolski był bardzo aktywny. W 33. minucie piłka spadła pod nogi pomocnika i Aron Yaakobishvili wykazał się refleksem po jego uderzeniu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za bramka! I to dzięki... kibicowi
Polacy sforsowali obronę rywali w 34. minucie. Maksymilian Sznaucner znakomicie odnalazł się w polu karnym po stałym fragmencie gry i silnym uderzeniem nie dał szans bramkarzowi na skuteczną interwencję.
W końcówce pierwszej połowy jeszcze Mike Huras miał dwie szanse. Niestety, napastnik nie zdołał ich wykorzystać.
Bardzo gorąco było po zmianie stron. Jakub Krzyżanowski i Skoczylas nie potrafili zaskoczyć Yaakobishviliego strzałami z niewielkiej odległości.
Yaakobishvili popełnił katastrofalny błąd w 51. minucie. Golkiper przy próbie wypiąstkowania piłki trafił w Hurasa, po czym wylądowała ona w siatce. Polski napastnik miał furę szczęścia.
Węgrzy zmniejszyli straty w 55. minucie. Zeteny Varga skierował piłkę do siatki po płaskim i dokładnym dośrodkowaniu Attili Girsika.
Gorąco zrobiło się po 15 minutach. Piłka odbiła się od słupka i dopadł do niej Benedk Simon, który mocnym strzałem zaznaczył swoją obecność na murawie.
14 minut przed upływem goście pozbawili rywali złudzeń. Włodarski miał nosa, wpuszczając na boisko Oskara Tomczyka. Napastnik odzyskał piłkę po stracie Mateusza Skoczylasa i bez trudu wpakował ją do siatki.
Bramkę numer pięć zdobył Karol Borys. Zawodnik Śląska Wrocław przytomnie zachował się w polu karnym i sfinalizował całą akcję.
Miłosz Piekutowski popisał się fenomenalną interwencją po strzale z pięciu metrów. Wydawało się, że piłka przekroczyła linię bramkową. Tomczyk mógł skompletować dublet, aczkolwiek trafił w prawy słupek.
Ostatnie słowo należało do Csaby Molnara, który kropnął z dystansu i zaskoczył Piekutowskiego. Polska wygrała 5:3 z gospodarzami.
Z sześcioma punktami na koncie Polska jest zdecydowanym liderem grupy A. Kadra prowadzona przez Włodarskiego zapewniła sobie awans do ćwierćfinału mistrzostw Europy do lat 17.
Węgry U-17 - Polska U-17 3:5 (0:2)
0:1 - Mateusz Skoczylas 8'
0:2 - Maksymilian Sznaucner 34'
0:3 - Mike Huras 51'
1:3 - Zeteny Varga 55'
2:3 - Benedek Simon 70'
2:4 - Oskar Tomczyk 76'
2:5 - Karol Borys 80'
3:5 - Csaba Molnar 90+4'
Składy:
Węgry: Aron Yaakobishvili - Attila Girsik, Adam Umathum (84' Manuel Burghart), Dominik Kaczvinszki, Levente Kubicsek (63' Noel Lengyei), Noah Fenyo, Hunor Nemeth, Szilard Szabo, Martin Kern (46' Zeteny Varga), Adam Bagi (46' Csaba Molnar), Benedek Simon (84' Matyas Vidnyanszky).
Polska: Miłosz Piekutowski - Dominik Szala (84' Nico Adamczyk), Igor Orlikowski, Jakub Krzyżanowski (59' Michał Gurgul), Krzysztof Kolanko, Maksymilian Sznaucner, Karol Borys, Filip Rejczyk, Filip Wolski (59' Krzysztof Kurowski), Mateusz Skoczylas, Mike Huras (68' Oskar Tomczyk).
Żółte kartki: Kubicsek, Varga, Girsik (Węgry) - Kurowski, Brzyski (Polska).
Sędzia: Milos Milanović (Serbia).
*
Terminarz reprezentacji Polski:
23 maja (środa), 20, Polska - Walia (Budaors)
Czytaj więcej:
Klub Pawła Dawidowicza bliżej spadku z Serie A. Prowadzenie nic nie dało
Katastrofa Bayernu Monachium! Mogą stracić mistrzostwo Niemiec!