Zdrowy Kamil Glik, grający regularnie w klubie Grzegorz Krychowiak, piłkarz sezonu polskiej ekstraklasy Kamil Grosicki - między innymi dla tych zawodników ponownie zabrakło miejsca w drużynie narodowej.
Selekcjoner Fernando Santos już w marcu pominął tę trójkę, choć wydawało się, że Glika nie ma tylko ze względu na wcześniejszą kontuzję. Przy kolejnych powołaniach Portugalczyk pokazał jednak, że skoro powiedział "A", to będzie konsekwentny.
Santos nie zamierza się cofać i układa reprezentację bez wieloletnich liderów drużyny narodowej. Glik, Krychowiak i Grosicki byli bardzo ważną częścią reprezentacji przez prawie dziesięć lat (Grosicki krócej). Razem wywalczyli awans na cztery duże turnieje, doszli do ćwierćfinału mistrzostw Europy (2016), wyszli z grupy na mundialu (2022). Ale nadchodzi właśnie zmierzch doświadczonych piłkarzy.
ZOBACZ WIDEO: Holendrzy próbują wyciągnąć Polaka z Rosji. "Wszystko rozejdzie się o pieniądze"
Argumentów na obronę tej decyzji jest zdecydowanie więcej. Krychowiak od dawna jest cieniem lidera z czasów Euro 2016, poza tym wypisał się z poważnej piłki grając na peryferiach futbolu - w Arabii Saudyjskiej. Glik i Grosicki dobili już do 35. roku życia. Obrońca notuje jeden z gorszych okresów w karierze. Zaczęły trapić go urazy, poza tym ze swoim Benevento zajął ostatnie miejsce w drugiej lidze włoskiej. "Grosik" się wyróżnia, ale złośliwy powie, że tylko w polskiej lidze.
Z drugiej jednak strony - Santos z dnia na dzień pozbawia tę kadrę pierwiastka "skurczybyka". Brak męskiej, charakternej postawy zespołu aż raził po oczach w marcowym meczu z Czechami w Pradze. Gdy Polacy przegrywali po trzech minutach 0:2, spuścili głowy, nie podjęli walki. Czesi spokojnie dowieźli prowadzenie (wygrali 3:1) w spotkaniu eliminacji Euro 2024.
Jestem "za" odmłodzeniem reprezentacji, myślę jednak, że z doświadczenia i charakteru co najmniej jednego z tej trójki można jeszcze skorzystać - choćby w innej roli: rezerwowego, zawodnika przekazującego pałeczkę młodszym kolegom.
W przypadku Grosickiego mam dodatkowy niedosyt. Nawet kilka minut tego gracza w spotkaniu z Francją podczas mistrzostw w Katarze pokazało, że "Grosik" ciągle ma to "coś" - potrafi w łatwy sposób minąć rywali, mądrze dograć. Pokazał to również obecny sezon ekstraklasy i nie tylko liczby pomocnika (13 goli, 8 asyst). Grosicki niemal w każdym meczu ligowym robił "wiatr" na skrzydle, wykreował kolegom mnóstwo szans strzeleckich. Nie jest już oczywiście zawodnikiem przyszłościowym, ale na pewno na tu i teraz przydatnym.
W czerwcu oprócz meczu o punkty z Mołdawią (20.06, el. Euro 2024) zagramy towarzysko z Niemcami (16.06). To też dobry moment, by zobaczyć w boju Dawida Kownackiego. Jego chyba najbardziej mi szkoda. "Kownaś" odbudował swoją karierę. Rok temu znalazł się na ostrym zakręcie, ratował swoją przyszłość powrotem do Polski. W krótkim czasie w drugoligowej Fortunie Duesseldorf pokazał jednak najlepsze cechy. Został najlepszym strzelcem zespołu (14 goli, 9 asyst), ale też imponował w innych aspektach - w rozegraniu, w grze dla drużyny. Ale on ma jeszcze spore szanse, by dołączyć do kadry w późniejszym okresie.
Przyszedł czas, by buty lidera reprezentacji założyło młodsze pokolenie. Już nie będzie możliwości schowania się za starszymi kolegami. Istotne, by reprezentacja znowu stała się drużyną, bo jak stwierdził niedawno selekcjoner Fernando Santos - za dużo jest myślenia zawodników o indywidualnym występie, za mało o funkcjonowaniu całego zespołu.
Klub milionera w dołku. Co z gwiazdami?
Pozostał tylko uśmiech. "Pamięć Janka się skraca"