To nie miało prawa się wydarzyć. Reprezentacja Polski prowadziła do przerwy z reprezentacją Mołdawii 2:0, ale w drugiej połowie dała sobie strzelić trzy gole i przegrała ostatecznie w Kiszyniowie 2:3. Tym samym Biało-Czerwoni wykonali krok wstecz w eliminacjach do Euro 2024 i spadli na czwarte miejsce w tabeli Grupy E.
W szoku są kibice Biało-Czerwonych. Zaskoczenia nie ukrywają także w Portugalii, skąd pochodzi Fernando Santos. Tamtejsze media kpią z postawy jego podopiecznych. W zasadzie niemal wszędzie powtarzają się trzy słowa: niewiarygodne, niesamowite, historyczne.
"Jak to możliwe, że prowadzi się dwiema bramkami, aby na końcu przegrać 2:3 z ekipą uchodzącą na świecie za piłkarskiego Kopciuszka?" - zastanawiają się dziennikarze Sport TV. Komentatorzy tej stacji określają wynik meczu Mołdawia - Polska jako ogromna niespodzianka.
ZOBACZ WIDEO: Co on zrobił?! Bramkarz kompletnie się tego nie spodziewał
Dziennik "Record" relacjonował, że "prowadząca pewnie 2:0 Polska trenera Fernando Santosa dała sobie wyrwać zwycięstwo i przegrała z Mołdawią 2:3". Z kolei sportowy dziennik "O Jogo" podkreślił, że porażka była wielkim zaskoczeniem dla selekcjonera Biało-Czerwonych. Santos nie był w stanie wytłumaczyć, co takiego stało się z jego zespołem w drugiej połowie spotkania.
Po trzech meczach eliminacyjnych do Euro 2024 Polska ma w dorobku zaledwie trzy punkty. Okazję do rehabilitacji nasza reprezentacja będzie miała za ponad dwa miesiące. 7 września zagra u siebie z Wyspami Owczymi, a 10 września na wyjeździe z Albanią. Do Euro 2024 zakwalifikują się dwa najlepsze zespoły z każdej grupy. Część pozostałych drużyn powalczy w barażach.
Czytaj także:
"To ja obudziłem zespół Mołdawii". Samokrytyka Piotra Zielińskiego
Lewandowski po porażce w Mołdawii. "Niewiarygodne, co się z nami stało"