Gdy Kylian Mbappe oznajmił, że nie przedłuży wygasającego w czerwcu 2024 roku kontraktu z Paris Saint-Germain, ziemia w stolicy Francji oraz... w Katarze (stamtąd pochodzą właściciele klubu), zatrzęsła się.
- Rozmawiałem z ludźmi bliskimi katarskiej rodzinie, która prowadzi klub i powiedzieli mi, że są bardzo źli. Mieli pewność, że zamierza przedłużyć umowę - zdradził piłkarski agent Marco Kirdemir w rozmowie z Radiem Marca.
Właściciele PSG nie chcąc, żeby 24-latek odszedł z klubu za darmo, muszą dokonać transferu tego lata. Ich oczekiwania? 250 mln euro plus kolejnych 50 mln w bonusach.
Wydawało się, że kierunek jest jeden: Real Madryt. O tym, że Mbappe dołączy do ekipy ze stolicy Hiszpanii mówi się już od dłuższego czasu. Wszystko układało się również w logiczną całość, bowiem Real opuścił niedawno Karim Benzema, więc Mbappe byłby idealnym następcą swojego rodaka.
I gdy wydawało się, że to musi się stać, do gry wkroczył... Liverpool. Kirdemir twierdzi, że "The Reds" konkurują z Realem i są w stanie wydać fortunę, żeby Mbappe dołączył do ekipy z Anfield. Ile miałaby wynosić ta "fortuna"? Bagatela 300 mln euro!
Gdyby faktycznie doszło do takiego transferu, Mbappe zostałby najdroższym piłkarzem w historii piłki nożnej. Do tej pory ten tytuł należy do Neymara, który w 2017 roku zamienił FC Barcelona na PSG za 222 mln euro.
Zobacz także:
Jednak zostanie? Nagły zwrot ws. Neymara
Bayern Monachium rusza po snajpera. 70 milionów euro to za mało
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski straci opaskę kapitana reprezentacji Polski?